Gniewkowska radna Joanna Borowska jest dyrektorem niepublicznego przedszkola. Placówka ta dostała od gminy dotację. Spostrzegawczy burmistrz Adam Roszak to zauważył i poinformował o tym przewodniczącego Rady Miejskiej Janusza Kozłowskiego. A że ustawa o samorządzie gminnym zabrania radnemu zarządzać pieniędzmi pochodzącymi z gminnej dotacji, zawnioskował o wygaśnięcie jej mandatu.
Przewodniczący poprosił radcę o opinię prawną w tej sprawie. I ją dostał. Znalazł się w niej zapis, iż radna "zarządza działalnością gospodarczą osoby trzeciej z wykorzystaniem mienia komunalnego", więc wygaśnięcie mandatu jest zasadne.
I na nic były jej tłumaczenia, że nadzoruje tylko sprawy pedagogiczne, że o kwestiach finansowych decyduje właściciel przedszkola i że to on podpisuje wszystkie umowy. I choć część radnych miała wątpliwości, zdecydowano iż straci mandat. - Nie jestem w stanie dziś stwierdzić, po której stronie jest prawo. Powinniśmy poczekać na decyzję pani wojewody. Ona rozstrzygnie, po której stronie jest racja - mówił jeden z nich. Chwilę później podniósł rękę za jej odwołaniem.
Radna Joanna Borowska z Gniewkowa straciła mandat
Joanna Borowska nie jest jednak zwykłą radną. W ostatnich wyborach ubiegała się o fotel burmistrza. Przegrała. Dostała się do rady, w której pełniła rolę słabiutkiej, ale jednak, opozycji. Dlaczego ten wątek podnoszę? A no dlatego, że nie tylko jej przypadek może ocierać się o złamanie ustawy o samorządzie gminnym.
Radca przygotowujący opinię prawną dotyczącą sprawy Joanny Borowskiej zrobił to bardzo rzetelnie. Napisał więcej niż chciał przewodniczący. Zawarł w niej również inne przykłady (czysto teoretyczne) łamania ustawy o samorządzie gminnym, w tym fragment mówiący o tym, że zarówno radni, jak i ich małżonkowie nie mogą być "członkami władz zarządzających". Tymczasem żona przewodniczącego jest dyrektorem szkoły podstawowej.
Pewnie za chwilę usłyszę, że jestem w błędzie, że ten fragment ustawy nie dotyczy przewodniczącego, że dyrektorzy szkół nie są "członkami władz zarządzajacych". W Gniewkowie są jednak radni, którzy mają wątpliwości. A skoro tak, to może - jeszcze raz cytując słowa jednego z nich - "niech wojewoda rozstrzygnie, po której stronie jest racja".
Gdybym był gniewkowskim radnym, miałbym wątpliwości, czy i mandat przewodniczącego nie powinien wygasnąć. Dlaczego dotąd w Gniewkowie nikt się tym nie zajął? Mam odpowiedź: przewodniczący nie jest radnym opozycji, który patrzy władzy na ręce. Tworzy koalicję, która rządzi i dzieli. A swoich przecież z rady się nie wyrzuca...
Zapraszamy do dyskusji na naszym forum
Czytaj e-wydanie »