Gdy ujawniliśmy historię o Darii, o tym, że dla niepełnosprawnej bydgoszczanki nie znalazło się miejsce na oddziale intensywnej terapii, pojawiły się komentarze.
Przeczytaj również: Intensywna terapia miała wolne łóżka. Czy Daria musiała umrzeć?
O! Dziecko z placówki, bez rodziców, to dlatego nie było dla niego miejsca w szpitalu. Kto inny mówił, że gdyby dziewczyna pochodziła z bogatej rodziny, łóżko na oddziale reanimacji znalazłoby się pewnie w pierwszym szpitalu, do którego jej rodzice by z nią przyjechali.
A tak, nie znalazło się ani w pierwszej lecznicy, ani w innych, do których dzwoniono i pytano, czy mogą przywieźć Darię. Nie mogli.
W szpitalach tłumaczą, że miejsca, owszem, były, ale zarezerwowane dla innych pacjentów. Tyle, że ta pacjentka potrzebowała pomocy tu i teraz. A tamci pacjenci - za parę godzin. W żadnym ze szpitali, w których wolne łóżka wtedy były, ale nie dla Darii, nie mają sobie nic do zarzucenia.
Są równi i równiejsi? Coś mi się zdaje, że tak. Mam tylko nadzieję, że prokuratura wskaże winnych śmierci dziewczyny.
Czytaj: Zabrakło dla Darii miejsca na ziemi, ale w niebie jest
Czytaj e-wydanie »