Wiadomości TVP. Jacek Kurski jest potrzebny PiS-owi i może się obronić

Czarę goryczy przelały „Wiadomości” TVP emitowane w poniedziałek po tragedii w Gdańsku.

Prowadzący i komentatorzy dowodzili, że atak na Pawła Adamowicza to czyn chorego psychicznie kryminalisty bez politycznego tła, Owsiak źle zorganizował imprezę, natomiast PO - wbrew apelom rodziny ś.p. prezydenta - wykorzystuje jego śmierć politycznie i to na niej spoczywa odpowiedzialność za eskalację konfliktu politycznego w kraju.

Zdaniem Filipa Gołębiewskiego, prezesa Instytutu Dyskursu i Dialogu, który monitoruje media, telewizja publiczna za czasów prezesury Jacka Kurskiego zabrnęła w bardzo niebezpieczną stronę, zwłaszcza jeśli chodzi o główne programy informacyjne („Wiadomości”) oraz treści prezentowane w TVP Info.

- Jak wynika z analiz przekazów medialnych, jakie prowadzimy w instytucie, charakteryzują się one ogromną stronniczością i w znacznej mierze mają charakter propagandowy - przypominający czasy sprzed 1989 r. - mówi Gołębiewski. - To bardzo niepokojące. Największe nasilenie stronniczości zaobserwowaliśmy w czasie kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi w zeszłym roku. Także podczas relacjonowania tragicznych wydarzeń z Gdańska z ostatnich dni „Wiadomości” zaprezentowały materiał, w którym apelują o zaprzestanie mowy nienawiści i niewykorzystywanie śmierci prezydenta Pawła Adamowicza do własnych celów. Jako przykłady niewłaściwych wypowiedzi przywołane zostały wyłącznie treści wypowiadane przez polityków bądź ludzi związanych z dzisiejszą opozycją, zupełnie jakby tylko oni stosowali tego typu narracje. „Wiadomości” tym samym nie zastosowały się do swojego własnego apelu i wykorzystały tragedię do sformułowania przekazu mającego zohydzić widzom tzw. „totalną opozycję”. Tak się nie robi. Należało albo powstrzymać się od mówienia czegokolwiek na ten temat, albo przywołać niefortunne wypowiedzi również z obozu rządzącego (choćby pamiętne „zdradzieckie mordy”). Tak zrobiłaby redakcja, której celem jest uczciwe i rzetelne informowanie widza o wydarzeniach bieżących - dodaje.

Dr Bartosz Rydliński, politolog z UKSW w Warszawie ocenia, że los Jacka Kurskiego, mimo że jego odwołania chcą też niektórzy politycy PiS-u, nie jest przesądzony. Samo zniknięcie Jacka Kurskiego nic nie zmieni. Wszystko zależy od tego, kto go zastąpi, jakie osoby miałyby wpływ na kształt mediów publicznych.

- Paradoksalnie list lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza do Jarosława Kaczyńskiego, w którym lider Ludowców domaga się odwołania z funkcji Jacka Kurskiego, pomógł szefowi telewizji publicznej - mówi dr Rydliński. - Oczywiście, rodzi się pytanie, czy na dłuższą metę styl przygotowywania materiałów przez TVP jest do utrzymania po zabójstwie Pawła Adamowicza? W końcu prezydent Gdańska był obiektem ataków mediów narodowych. Wartym zastanowienia jest również to, czy styl przygotowywanych materiałów może zmienić się bez fundamentalnych zmian personalnych. Pytanie czy możliwe zmiany w TVP szybko wpłyną na zmianę tonu dyskusji w mediach publicznych, które powinny być przykładem zastosowania najwyższych dziennikarskich standardów oraz otwarcia na wszystkie środowiska polityczne. Z naukowego punktu widzenia nie widzę zwyczajnie kadr do budowy innych mediów publicznych w obozie dobrej zmiany - tłumaczy.

Prof. Lech Witkowski, filozof i pedagog z KPSW w Bydgoszczy jest przekonany, że z Jackiem Kurskim jest trochę tak, jak z prezesem Adamem Glapińskim czy ze Zbigniewem Zio-bro. Nawet jeśli komuś w kierownictwie PiS nie podobają się niektóre ich zachowania, to ci mają takie „zasługi”, że nie ma jak ich ruszyć.

- Jacka Kurskiego nikt nie odsunie, skoro był dotąd wiernym realizatorem drastycznej wizji telewizji publicznej, zastępującej otwartą funkcję mediów partyjnie oczekiwanym przesłaniem, zwanym „narodowym”, choć bywało ono obrzydliwe ze względu na prymitywne, manipulatorskie, szkalujące komentarze w części publicystyczno-informacyjnej - mówi prof. Witkowski.

Przeczytaj także: Daniel Magical przesadził. Sąd zakazał mu emitowania programu na YouTube

- Będą roszady czy wyroki na kozłów ofiarnych niższej rangi, wśród żołnierzy i sierżantów informacyjnych Kurskiego. To już się zaczęło, gdy wyszło na jaw, jak bardzo niewygodne są, w kontekście zabójstwa prezydenta Gdańska i dokonań WOŚP, wcześniej pożądane „zasługi” w tworzeniu jednoznacznie negatywnego obrazu. Kurski jednak sam przecież nie wygadywał strasznych rzeczy, jak np. minister Błaszczak w kontekście Westerplatte i rzekomo „antypolskiej” postawy prezydenta Pawła Adamowicza - zapewnia.

Filip Gołębiewski uważa, że prezes Kurski powinien zostać odwołany, ale też wątpi, by do tego doszło. - Władza nie pozwoli sobie prawdopodobnie na utra-tę możliwości utrzymywania twardego elektoratu w ciągłym napięciu i mobilizowania go w chwilach kluczowych - dodaje. - Ogromna oglądalność programów informacyjnych TVP, zwłaszcza na wsi i w mniejszych miejscowościach, daje taką możliwość. Stanowi ponadto przeciwwagę dla niechętnych raczej PiS

-owi prywatnych stacji telewizyjnych. Dlatego znowu zdecyduje polityka i nawet jeśli jakimś cudem do zmiany prezesa dojdzie, to linia redakcyjna prawdopodobnie się nie zmieni. Standardy dziennikarskie? One są - niestety - dla decydentów najmniej istotne. A tracimy na tym przede wszystkim my - obywatele, dostając propagandową papkę zamiast rzetelnej informacji.