Piszą oni m.in., że rozwiały się złudzenia naszego rządu, co do szczególnej roli Polski w polityce Stanów Zjednoczonych. Prezydent Barack Obama postawił jednoznacznie na zbliżenie z Moskwą, które - siłą rzeczy - stawia Polskę w roli klienta USA, i to trzeciej kategorii.
Dziennikarze "FAZ" nazwali, nie bez racji, nasze niegdysiejsze nadzieje "maniakalną orientacją na Waszyngton". Chwalą więc nową strategię rządu Tuska mówiąc o "racjonalnej wielotorowości" polskiej polityki zagranicznej. Na czym ona polega?
Przede wszystkim na partnerstwie z krajani Unii, szczególnie z Niemcami, oraz na zbliżeniu z Rosją. "Wszędzie da się odczuć dążenie do wyprowadzenia Polski z roli wiecznego zrzędy z antyrosyjską fobią, a przeciwko europejskiemu nurtowi" - napisali niemieccy publicyści. I mają rację: im bardziej Polska będzie liczącym się państwem Unii, tym mniejsze będą ewentualne zagrożenia ze wschodu. Gwarantem naszego bezpieczeństwa, nie tylko ekonomicznego, jest nasza pozycja w Europie.
Stany Zjednoczone są globalnym mocarstwem, a Polska nie jest Izraelem.