https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabolało mnie, co Marina Abramowić mówiła o matkach [rozmowa]

Karina Obara
Dr Katarzyna Lewandowska: - Myślę, że Marina Abramowić dobrze wie, co robi.Marina AbramowićArtystka urodzona w byłej Jugosławii. Uchodzi za królową performance’u, znana jest z przekraczania zarówno fizycznych jak i psychicznych granic eksperymentowania i podejmowania odważnych wyzwań. W Toruniu 8 marca zostanie pokazana wielka retrospektywa artystki. Artyści, którzy będą odtwarzać sztukę Abramowić podnoszą m.in., że za udział w jednym performansie dostaną 25-40 euro, bilety dla widza to koszt 120 euro, a gaża gwiazdy jest utajniona.
Dr Katarzyna Lewandowska: - Myślę, że Marina Abramowić dobrze wie, co robi.Marina AbramowićArtystka urodzona w byłej Jugosławii. Uchodzi za królową performance’u, znana jest z przekraczania zarówno fizycznych jak i psychicznych granic eksperymentowania i podejmowania odważnych wyzwań. W Toruniu 8 marca zostanie pokazana wielka retrospektywa artystki. Artyści, którzy będą odtwarzać sztukę Abramowić podnoszą m.in., że za udział w jednym performansie dostaną 25-40 euro, bilety dla widza to koszt 120 euro, a gaża gwiazdy jest utajniona. archiwum prywatne
Rozmowa z dr Katarzyną Lewandowską z ASP w Gdańsku, kuratorką, aktywistką, feministką, inicjatorką listu do Mariny Abramović, która 8 marca wystąpić ma w CSW w Toruniu.

- Z całej Polski słychać głosy, że wielu ludzi chce zobaczyć Marinę Abramowić i jej sztukę. Tylko bilety są koszmarnie drogie - 120 euro to dla mnóstwa sympatyków artystki cena zaporowa.
- Nie dziwię się, że chcą zobaczyć Marinę Abramović, bo to wielka artystka, heroini performance’u. Ceny biletów są rzeczywiście zaporowe, ale to nie jest główny powód napisania naszego listu.

- To dlaczego wraz z koleżankami i kolegami naukowcami, napisała pani do niej list twierdząc, że artystka zostanie wykorzystana?
- Już pół roku temu, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy o cenach biletów ani o niskich stawkach dla artystów, którzy biorą udział w tej imprezie, postanowiliśmy coś zrobić. Powodem była działalność CSW, która w naszej opinii jest działalnością antykobiecą, nierównościową, a cały program CSW, wybór dyrektorów i kuratorów - wszystko to nie jest transparentne. Bardzo nieprzyjemną sytuacją stała się wystawa z 13 kwietnia ub.r. „I po co nam wolność”, kiedy nie zaproszono żadnej artystki polskiej. I teraz dostrzegam tu zgrzyt. Zaproszenie i opłacenie Mariny Abramowić, wielkiej artystki, to ogromny koszt, którego zresztą dyrektor CSW nie chce ujawnić, mimo obowiązującej ustawy o dostępie do informacji publicznej. Całkowicie natomiast ignoruje się polskie artystki. Wielkim problemem jest także zatrudnianie artystek i artystów, którzy odgrywać mają działania performatywne Mariny za grosze. Program w CSW też jest nędzny, nie ma żadnego dialogu pomiędzy ludźmi, którzy zajmują się sztuką. Zrobił się tam zamknięty folwark.

CSW ma w planach specjalne spotkanie z Mariną Abramović w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki w Toruniu. Najdroższe bilety na to wydarzenie kosztują 500 zł, a za pozostałe wejściówki zapłacimy 250, 150 lub 75 zł.

- Ale do czego Marina Abramowić jest wykorzystana?
- Słowo „wykorzystana” biorę w cudzysłów. Myślę, że ona bardzo dobrze wie, co robi. Ogromnie ją cenię, jestem historyczką sztuki i zawsze mówię o zasługach tej artystki. Ale dostrzegam też, że postawa Mariny jest antyfeministyczna. Jakiś czas temu skrytykowała mocno amerykańskie artystki, które są matkami. Dowodziła, że jeśli kobieta decyduje się na macierzyństwo, na pewno nie będzie wielką artystką, bo artysta potrzebuje spokoju, natchnienia, pracy w atelier, a nie zajmowania się domem. Oczywiście największe artystki matki, które utrzymują się ze sztuki, oprotestowały jej opinię i przywołując fakty, zadały kłam tym wywodom.

- No to czy można mówić, że performerka została „wykorzystana”, skoro dobrze wie, co robi?
- Uważam, że to odpowiednie słowo. Bo cała jej wystawa, całe to wydarzenie, jest takim listkiem figowym do tego, co się dzieje w CSW. Wystawiani są tam artyści-celebryci, jakby mieli pokazać wielkość CSW, a nie istotę sztuki, np. Bryan Adams albo Natalia L L - kolejne duże nazwisko artystki bezpiecznej, która bardzo mocno wydeptała swoją pozycję w sztuce kobiecej. W ten sposób dyrektor CSW broni się, że jest pro-kobiecy, że bardzo ceni twórczość kobiet, ale moim zdaniem idzie na łatwiznę rzucając „nośne” nazwiska, bez programu i długofalowego pomysłu. Ale czy CSW po „wielkim strzale” z Mariną Abramowić będzie w stanie robić coś sensownego, czy wystarczy mu pieniędzy? Na te pytania nie uzyskujemy odpowiedzi.

- A na co pani liczy po wysłaniu listu artystce?
- Niech przeczyta ten list, to już będzie dużo. Zobaczy wówczas, jaki jest kontekst naszego sprzeciwu, w co ona wchodzi? A kontekst jest szeroki. Zwróciliśmy uwagę na tytuł wystawy „Do czysta”, który jest niefortunny, bo przywołuje traumatyczne losy Polski, począwszy od II wojny światowej do obecnej polityki. Toruński kontekst jest również niejednoznaczny, historyczne miasto Kopernika i współcześnie ojca Rydzyka (zakonnik-biznesmen, który szantażuje polski rząd, otrzymuje od władzy miliony, a obecnie zakłada własną partię polityczną o skrajnie prawicowym profilu), który jest przeciwko połowie ludzkości – przeciwko kobietom.

- Oczekuje pani, że po tym liście Abramowić się wycofa?
- Oczywiście, że nie! Ale mogłaby się z nami spotkać i porozmawiać. Przede wszystkim nasz list jest próbą nakłonienia do refleksji, zarówno Mariny, jak i osób pracujących w CSW. Sztukę współczesną trzeba widzieć w szerokim kontekście, a tego w CSW brakuje. Rozumiem, że zapewne chodzi o dochód, generowanie zysku, ale to nie jest jedyna funkcja instytucji kultury tego typu. Poza tym jeśli chcą mieć dochód, niech stworzą sensowny program, a nie idą na łatwiznę pt.: „rzucimy teraz dobre nazwisko i dostaniemy pieniądze za bilety”. A przecież tę wystawę objazdową związaną z Mariną można zobaczyć w wielu miejscach na świecie. To przykre, że Marina, której sztuka jest opowieścią o niesprawiedliwości, nierówności, cierpieniu, stała się produktem, na którym chcą zarobić różne instytucje i ona sama. Nie tylko my protestujemy przeciwko takiemu „uprawianiu” sztuki. Dzieje się tak na całym świecie.

- Wybiera się pani na tę wystawę?
- Nie. I nie chodzi tylko o te 120 euro za bilet. Zabolało mnie to, o czym mówiła w związku z artystkami matkami.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
stary dziad

Za 120 Euro pani artystka serwuje jeszcze dla nielicznych deser

A
Andrzej

Przy okazji wystawy artystki światowego formatu jakią jest Marina Abramovic, takie panie które piszą listy próbują zaistnieć, bo przecież niczego znaczącego nie osiągneły, a bilet na wystawę kosztuje 25 zł tj 5 EURO !!!

P
Pati

takie tam pierd.lenie ludzi którym się wydaje ze są głosem narodu...

P
Piotr

A ja chętnie kupię bilet za 25 zł (!) i zapoznam się ze sztuką znanej na całym świecie Mariny Abramovic.  

K
K.T.

Dziś kupiłam bilet za 50zł :) Powinniście sprawdzać wiarygodność osób, z którymi robicie wywiady.

T
Tomek
No patrzcie to nowojorska MOMA tez szla na łatwiznę wystawiając Marinę
M
Mateusz

chciałbym zwrócić tylko uwagę, że ceny tutaj podane są mylne, bo podane są ceny za najdroższe bilety na samo spotkanie z Mariną 75-500zł, bilet na wernisaż kosztował 50zł, a na normalny dzień wystawy 25zł. Nie wprowadzajmy w błąd...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska