Na miejscu autora tej notki napisałbym jeszcze: Maciej Grześkowiak - z zawodu dyrektor i szef wszystkiego, czemu można bez powodzenia szefować. I mistrz świata w spadaniu na cztery łapy.
Pamiętam, że pierwszy raz zwróciłem uwagę na Grześkowiaka, kiedy został dyrektorem TVP w Bydgoszczy. Zwierzył się wówczas, że zaczyna dzień od modlitwy w kościele. Biorąc pod uwagę aferę z konkursem - zdumiewałem się, że Opatrzność nie zagrzmiała. Ale był też Grześkowiak szefem sztabu Euro 2012, powołanym przez min. Lipca (który niebawem skończył w areszcie). Szefował też Grześkowiak - jako wiceprezydent Bydgoszczy - wszystkiemu: promocji miasta, jego wizerunkowi, sportowi, kulturze, mediom i poronionym pomysłom w rodzaju "Bydzia stolicą Europy". A teraz został... szefem promocji w Urzędzie Marszałkowskim! Biorąc pod uwagę całokształt dotychczasowych "osiągnięć w każdym temacie" - jest się czego bać.
Zastanawia mnie tylko jedno: jak on to robi?
Czytaj e-wydanie »