Kobieta odpowiadała przed sądem karnie za przywłaszczenie sobie dokładnie 59 tysięcy 270 złotych i 19 groszy po tym, jak prywatny akt oskarżenia wniósł przeciwko niej były już mąż. Ogołocić go ze wspólnego majątku, bez jego wiedzy i zgody, miała jeszcze w okresie małżeństwa. Na marginesie mówiąc - kończącego się burzliwie, co sąd odnotował.
ZOBACZ TAKŻE: Nie będzie zmiany składu orzekającego w sprawie dyscyplinarnej sędziego W. Żurka
Pani Karolina w sądzie nie przeczyła, że - owszem - w opisanych zimowych dniach 2018 roku wypłaciła z kont bankowych i lokat wspomnianą sumę (łącznie). Wcale się tego nie wypierała. Tłumaczyła jednak, dlaczego tak postąpiła. Wcześniej przez lata nie pracowała zawodowo. Zajmowała się domem i dziećmi. Zarabiał i to bardzo dobrze jej mąż. On też rządził domowym budżetem. Skrupulatnie rozliczał ją z każdej złotówki.
Gromadzony jednak na rachunkach majątek był ich wspólnotą małżeńską. Gdy relacje między małżonkami były już bardzo burzliwe, a pieniądze na życie dla niej i dla dzieci potrzebne, po prostu zdecydowała się na taki krok: wypłacić sumy pieniędzy, które te potrzeby życiowe zabezpieczą. I faktycznie zrobiła to bez zgody męża. Na marginesie mówiąc - on postąpił podobnie, bo bez pytania jej o cokolwiek wypłacił 23 tys. zł ze zgromadzonych oszczędności...
Polecamy
On pozwał ją do sądu, bo czuł się oszukany i okradziony wręcz. Stwierdził, że jej tego nie daruje. Uważał, że eksmałżonka winna ponieść konsekwencje. Sprawą wskutek wniesienie subsydiarnego aktu oskarżenia zajmował się VIII Wydział Karny Sądu Rejonowego w Toruniu. Po zbadaniu sprawy niedawno uniewinnił panią Karolinę. (To jednak jeszcze wyrok nieprawomocny).
Czym kierował się sąd? Przypomniał, że zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego (z dnia 14 listopada 1972 r., V KRN 421/72) działanie małżonka nie ma charakteru przestępnego, nawet jeżeli działa on bez wymaganej zgody albo wręcz wbrew woli drugiego z małżonków, ale nie ma zamiaru powiększenia swego majątku kosztem jego drugiego z małżonków.
A w przypadku pani Karoliny tak właśnie było - uznał sąd. Po pierwsze, kobieta nie wypłaciła pieniędzy, by się wzbogacić, tylko na utrzymanie siebie i dzieci. Po drugie, podział majątku byłych małżonków niebawem skutkować może obowiązkiem spłacenia żony przez męża. Po trzecie, ostatecznie spór między nimi dotyczy kilkunastu tysięcy zl. Po czwarte wreszcie - "oskarżona nie uchyla się od rozliczeń wspólnego majątku z mężem i deklaruje zwrot wszystkich należności, które ewentualnie przekraczają jej udział w majątku wspólnym".
Czytaj także
Uzasadnienie uniewinniającego wyroku sąd zakończył istotna uwagą o tym, że mąż przecież postąpił identycznie. W tamtym okresie też bej zgody wypłacił pieniądze z konta. " Uznając argumentację oskarżyciela i jego pełnomocnika za słuszną, należało by zatem przyjąć, iż również oskarżyciel dopuścił się przestępstwa przywłaszczenia mienia".
Wyrok jest nieprawomocny. Opublikowany został w Portalu Orzeczeń Sądowych 18 listopada.
