Zdumiewa mnie jednak nienawiść przeciwników PO. Już sam fakt, że Polska jest dzięki temu obecna we wszystkich najważniejszych mediach Europy zasługuje na uznanie. To bez wątpienia lepsza promocja naszego kraju za granicą, aniżeli pokazywanie durnych, antysemickich transparentów na meczu w Rzeszowie.
Nie tak dawno prawdziwi Polacy oburzali się, że Niemcy zawłaszczyli pamięć o pokojowej rewolucji w Europie burząc mur berliński. Tymczasem kanclerz Angela Merkel powiedziała wczoraj znamienne słowa: "Wolność i jedność Europy zaczęła się u bramy Stoczni Gdańskiej i dotarła do Bramy Brandenburskiej". A słów premiera i prezydenta Polski nie słucha się w świecie z taką uwagą, jak opinii niemieckiej kanclerz.
Odkąd tylko pojawiła się szansa wejścia naszego kraju do Unii, byłem zwolennikiem europejskiej Polski. Korzyści, choćby tylko z ekonomicznego punktu widzenia (na czysto wzięliśmy do tej pory z UE prawie 25 mld euro!) są ogromne. Polska młodzież studiuje za granicą, napływają nowe technologie, odrabiamy wiekowe zapóźnienia. Ale "dziadek z Wehrmachtu" ciągle kłuje.