Bydgoszczanie zaś marzą o metropolii tworzonej z Toruniem. Takich nad Brdą jest może z tysiąc, natomiast większość mieszkańców grodu Kopernika, w szczególności politycy, nieoczekiwanie pokochali Bydgoszcz. I tylko w metropolii z tym miastem widzą swoją przyszłość. To zdumiewające - od dziesiątków lat władze Torunia zarzucają mieszkańcom Bydgoszczy pieniactwo, egoizm, interesowność i wyrachowanie. I z takim partnerem chcą budować przyszłość.
Czytaj: Bydgoszcz nie będzie na siłę budowała metropolii z Toruniem
Ale w piątek w Sejmie zapadła decyzja, że Bydgoszcz może samodzielnie tworzyć metropolię bez małżeństwa z przymusu. Łzawe oświadczenie w tej sprawie wydał prezydent Torunia Michał Zaleski. Zarzucił Sejmowi… brak poszanowania dla stołeczności (drugiej kategorii) w regionie. A fakty są takie: Bydgoszcz z okolicami liczy pół miliona mieszkańców, co jest podstawą tworzenia metropolii. Toruń takiego warunku długo nie spełni, zatem nie będzie miał preferencji finansowych. I przestanie być pępkiem województwa.
Od czasu reformy administracyjnej to urząd marszałkowski rozdaje karty i dzieli miliardy. W mieście i wokół niego wskaźniki dotacji UE na mieszkańca są najwyższe w regionie. Także władza polityczna koncentrowała się w Toruniu: lider PO Tomasz Lenz, prezydent Michał Zaleski i marszałek Piotr Całbecki tworzyli „wielką trójkę” rządzącą regionem. Czy dlatego prezydent Zaleski obiecał, że nie spocznie, póki nie zmieni ustawy sejmowej?
Sytuacja jest więc taka: Bydgoszcz może, ale nie musi tworzyć metropolii z Toruniem. Jeśli do tego miałoby dojść, to po raz pierwszy od 15 lat miasto nad Brdą może stawiać warunki marszałkowi, a nie na odwrót. I po raz pierwszy od 15 lat, jako największe miasto regionu, nie musi oglądać się na „wielka trójkę”. Pisaną w cudzysłowie.
