Nie tylko koalicja rządząca poniosła w niedzielę spektakularną klęskę. Czerwona kartkę dostał cały dotychczasowy układ politycznych wpływów w samorządach największych miast województwa.
Po latach niepodzielnego panowania, SLD oddaje prezydencką władzę w Bydgoszczy, Włocławku, Grudziądzu, Inowrocławiu. Po kilku kadencjach, podczas których najwyższym samorządowym urzędnikiem w Toruniu był przedstawiciel prawicy i tu nastąpiła zmiana.
Czy można było się tego spodziewać? W znacznej mierze tak, jeśli przyjmiemy, że dominująca negatywna ocena działań rządu zwykła przekładać się na ocenę lewicowych prezydentów. Chyba ten właśnie czynnik w największym stopniu wpłynął na przegraną lewicy w Bydgoszczy.
Myślę jednak, iż porażka dotychczasowych liderów to przede wszystkim sprzeciw wobec ich zawinionej i niezawinionej bezradności w sprawach ludzi najbardziej dotyczących i obchodzących: bezrobocia, pogłębiającej się biedy i poczucia, że jutro nie będzie lepiej aniżeli jest dziś.
Zawsze i wszędzie wybory dają zawiedzionym nadzieję na zmiany - bo pojawia się szansa, że będzie lepiej, przecież kandydaci tak mówią i to obiecują, więc pewnie także wiedzą jak tego dokonać.
