Na wsiach Kujaw i Pomorza powstają kolejne siłownie plenerowe. Zwykle stoją puste

- Latem wybraliśmy się z synem na wycieczkę rowerową. Przejechaliśmy ponad sto kilometrów z powiatu chełmińskiego do rodziny w powiecie brodnickim. Nie korzystaliśmy z głównych dróg, przemierzaliśmy pola, lasy i małe wioski – opowiada Czytelnik z Chełmna. - Zwróciliśmy uwagę na to, że w co drugiej wsi znajduje się siłownia plenerowa, minęliśmy ich kilkanaście, ale w żadnej nie widzieliśmy człowieka. A to było latem, w wakacje – podkreśla nasz rozmówca.

Czytelnik zastanawia się nad sensem wydatkowania gminnych funduszy na siłownie w plenerze: - Może już czas odejść od stawiania nowych, skoro mało kto z nich korzysta? Może lepiej przeznaczyć fundusze na inny cel? - pyta.

- Ale na jaki? - docieka sołtys wsi w powiecie bydgoskim. Nie chce podawać swojego nazwiska i prosi, żeby nie publikować nazwy jej miejscowości. - Bo przez tę siłownię była u nas awantura na zebraniu wiejskim – wyjaśnia. - Byłam przeciwna siłowni, ale część mieszkańców uparła się, ponieważ w sąsiednich wsiach mają siłownie. Mówiłam, że to bez sensu, skoro nikt z nich nie korzysta, ale nie przebiłam się ze swoją opinią. Głównie dlatego, że nie było innego pomysłu, o co wnioskować w budżecie obywatelskim, żebyśmy mieli szansę załapać się na cokolwiek.

Chodzi o to, że siłownia plenerowa nie jest kosztowna. - W zależności od liczby urządzeń, nasza kosztowała około 30 tys. zł – uściśla pani sołtys. - Na taką mniej więcej kwotę mogliśmy liczyć w budżecie obywatelskim i nikt z mieszkańców nie potrafił wymyślić za te pieniądze innej inwestycji, niż siłownia. Szczerze mówiąc, ja również, dlatego pytam, co innego można zrobić dla wsi za 30 tys. zł? Każdy proponował ścieżki rowerowe albo lepsze drogi, ale koszt ich budowy jest tak wysoki, że nie było o czym mówić. I tak mamy siłownię, na której widuję mieszkańców sporadycznie, głównie w czasie imprez organizowanych w naszej świetlicy wiejskiej, czyli kilka razy w roku.

- Istotna jest dobra lokalizacja – uważa Marek Topoliński, wójt gminy Świekatowo w powiecie świeckim, gdzie w tym roku pojawiły się dwie kolejne siłownie plenerowe. Ostatnia na plaży w Świekatowie. - Ale wraz z siłownią zbudowaliśmy atrakcyjny plac zabaw. Chodziło o to, żeby rodzice, których dzieci bawią się na zjeżdżalni czy w piaskownicy, mogli w tym czasie ćwiczyć na siłowni. I tak się dzieje. Może nie ma tłumów, ale zainteresowanie jest.

- U nas nie ma placu zabaw, jest tylko siłownia i widuję na niej mieszkańców. Przychodzą z dziećmi, które korzystają z siłowni jak z placu zabaw – mówi Marek Łukaszewski, sołtys sołectwa Chrośna w gminie Solec Kujawski.

- To jest właśnie problem siłowni plenerowych, że są stworzone dla dzieci i seniorów, którym nie zależy na ćwiczeniach siłowych – mówi Jan Olszewski z Bydgoszczy, który ćwiczy na siłowni od 10 lat. - Akurat wiem, że 28 października na Ochocie w Warszawie została otwarta pierwsza, profesjonalna siłownia plenerowa, czyli z obciążeniami, którymi można regulować. Na siłowni amatorskiej bazuje się tylko na ciężarze własnego cała, tymczasem na takiej z możliwością regulacji obciążenia, trening zrobi nie tylko babcia, ale też kulturysta. Dlatego na świecie buduje się właśnie takie siłownie. Gdyby stawiano je u nas, to te z wstępem na karnet padałyby jedna po drugiej. Uważam, że to właściwy kierunek, bo lepiej zbudować jedną, porządną siłownię plenerową w każdej gminie, niż kilka amatorskich w co drugiej wsi. Przynajmniej ktoś by z nich korzystał.