Szkoda, że nie wszyscy o tym pamiętają. Na naszym politycznym podwórku, by nie powiedzieć grajdole, bitwa o przedwyborcze pozycje trwa w najlepsze. Komunikaty z polsko-polskiej wojenki są takie: prezydent Lech Kaczyński przekonuje wyborców, że w Parlamencie Europejskim muszą się znaleźć polscy patrioci, PiS w najnowszym klipie wyborczym porównuje premiera Tuska do żółwia... Z żółwiem zawsze kojarzył mi się były premier Tadeusz Mazowiecki.
Mamy, jak się wydaje, coraz bardziej polskiego piekiełka politycznego dość. Nic więc dziwnego, że według najnowszego sondażu do urn w niedzielę wybiera się tylko ok. 35 proc. Polaków. Tyle się wybiera. A ilu z nas pójdzie?
Tym bardziej warto więc pochwalić inicjatywę wojewody kujawsko-pomorskiego, który z okazji 4 czerwca zaprosił do urzędu w Bydgoszczy swoich poprzedników, by powspominali czasy urzędowania. Było miło, choć szkoda, że zabrakło m.in. Antoniego Tokarczuka i Teresy Piotrowskiej. Mam nadzieję, że ich nieobecność jest usprawiedliwiona.
Oprócz dostojnych imprez z okazji 20 lat wolności odbędą się koncerty. Na ten w Gdańsku w 20. rocznicę wolnych wyborów pt. "Zaczęło się w Polsce" wybiera się nawet 100 tys. widzów. W Kujawsko-Pomorskiem niestety spokój. Cisza, nic się nie dzieje.
Trochę szkoda.