Tak była prezydentowa skomentowała wyimaginowany sondaż przedwyborczy, według którego podczas drugiej tury - do fotela prezydenta oczywiście - pokonałaby Donalda Tuska wynikiem 57 do 43 procent głosów. Lech Kaczyński nie miałby z nią już najmniejszych szans - wynik 75:25.
Prezydentowa jednak, jak to na dystyngowane kobiety przystało - kryguje się. "Wyniki sondażu są dla mnie jednak zaskoczeniem na plus" - mówi. I stanowczo zaprzecza, jakoby miała zamiar ubiegać się o fotel głowy państwa.
Słuchałem dwa dni temu Aleksandra Kwaśniewskiego, który przyznał, że z panią Jolantą rozmawiał na temat jej kandydowania. Ale ona nie chce - i jego zdaniem - to dobrze. Bo nie jest politykiem. Tymczasem wczoraj pani Jolanta powiedziała: "Teraz jest czas na podejmowanie najważniejszych decyzji dotyczących gospodarki, ponieważ mamy kryzys. Mam jednak wrażenie, że Donald Tusk myśli tylko o swej kampanii". Czy to nie jest wypowiedź polityczna? Jest.
Coś mi się zdaje, że pani Jolanta wystartuje.
I zrobi niespodziankę nie tylko mężowi.