Pan znowu w roli buntownika?
Głosuję według swojego przekonania, bo te sprawy są dla mnie tak samo ważne jak polityka. Głosowałem merytorycznie. Owszem, była dyscyplina i świadomie tę dyscyplinę złamałem, bo uważam, że to są ważniejsze sprawy dla naszego środowiska postsolidarnościowego. IPN jest bardzo ważną instytucją.
Była dyscyplina w tym głosowaniu, więc pewnie będą i konsekwencje.
Zobaczymy. Na razie jeszcze nikt mi niczego w tej sprawie nie powiedział, choć – owszem - przed głosowaniem byłem straszony najpoważniejszymi konsekwencjami. „Młotkowano” mnie, ale takie młotkowanie zwykle mnie utwardza, a nie rozmiękcza. Głosowałem z pełnym przekonaniem, bo kandydat był bardzo kompetentny. Myślę, że lepszego by się nie znalazło w szeregach PiS-u, ale nie tylko w tej partii. Proszę zauważyć, że całe kolegium zagłosowało jednogłośnie za Karolem Nawrockim.
Miał pan okazję wcześniej poznać nowego prezesa?
Nie, poznałem go dopiero na posiedzeniu Sejmu i muszę powiedzieć, że zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Podoba mi się jego koncepcja IPN-u i uważam, że jest to człowiek bardzo kompetentny.
