Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Temat LGBT został podany PiS-owi na złotej tacy

Adam Willma
Adam Willma
Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Rozmowa z prof. Rafałem Chwedorukiem, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego, o tym, jakimi hasłami zagrają partie w wyborach.

Skrót LGBT pojawił nam się w mediach we wszystkich możliwych kontekstach. To stosunek do LGBT ustawi nam wyborczy wynik?
Kiedy PiS doszedł do władzy, zamiast stosować konserwatywną narrację w ramach „culture wars” - odwołał się do starej i sprawdzonej zasady, że byt określa świadomość. I po raz kolejny okazało się, że w ostatecznym rozrachunku to nie kultura, ale ekonomia jest czynnikiem dominującym. Mniej obchodzi ludzi kwestia rozdziału Kościoła od państwa, a zdecydowanie bardziej - zasobność kieszeni. Polacy oczekują od polityków wszystkiego, ale nie „culture wars”.

Dyskusja o aborcji okazywała się przydatnym narzędziem.
O ile jeszcze temat aborcji czy instytucjonalnego Kościoła potrafi być czasem istotny dla pewnej grupy wyborców, to już na pewno nie LGBT. Koalicja Europejska miała w założeniu unikać tematów „kulturowych”, aby przyciągnąć umiarkowanych wyborców, nieskłonnych do radykalizmu. Tymczasem część liberalnych elit opiniotwórczych podrzuciła temat LGBT, który wypłynął przy okazji obecności Roberta Biedronia w polityce. Skutek? Temat LGBT pozwolił przesunąć się PiS-owi tam, gdzie każda partia sprawująca władzę ma ochotę być - do centrum. PiS stało się partią postrzeganą jako gwarant stabilizacji i ostoja obecnego porządku w obliczu rewolucji obyczajowej.

To nie Jarosław Kaczyński zagrał tęczą i ustawił LGBT w roli głównego wroga narodu?
Absolutnie nie! Początkiem całego tego zamieszania była Karta LGBT w Warszawie i wyborcza walka Biedronia. PiS-owi podano ten temat na złotej tacy. PiS nie chciało walczyć tematyką kulturową, bo wiedziało, że nie jest to temat, którym pozyskać można wyborców ze środka. Łatwo natomiast otrzymać łatkę partii klerykalnej i postendeckiej. Nagle jednak przyniesiono PiS prezent w postaci postulatów praw dla LGBT, w tym postulat adopcji dzieci, który na większość obywateli działa jak płachta na byka. W ten sposób PiS, postrzegane jako partia konserwatywnej kontrrewolucji, stało się partią liberalnej stabilizacji, głosząc, że opowiada się za tolerancją, ale sprzeciwia się adopcji dzieci przez pary jednopłciowe (jak 85 proc. Polaków). Bycie partią centrum ma tę zaletę, że każdy z jej polemistów, natychmiast ustawiony zostaje w roli radykała. A więc sprawa LGBT była dla PiS prezentem, o którym jeszcze po wyborach samorządowych mogło sobie tylko pomarzyć.

I tak już pod znakiem tęczowych wojenek doczekamy wyborów?
Dla PiS byłaby to dobra informacja. Bo każdy inny przekaz wymagałby od PiS pokazywania „czerwonego podkoszulka”, czyli przekazu socjalnego. Co zresztą PiS już zaczął wcześniej robić. Padły komunikaty o rozbudowie nowych gałęzi przemysłu, rozciąganiu 500+ na inne grupy społeczne, a nawet o podwyżkach dla nauczycieli. Za chwilę PiS będzie mogło też pokazać, jak o poważnych sprawach na świecie rozmawia z Donaldem Trumpem. Gdy na tym tle pojawiają się postulaty praw dla LGBT, mamy do czynienia z meczem do jednej bramki. Przy czym głównym przegranym będzie Platforma.

Co Platforma może wymyślić, żeby zostać zauważona w tej konfrontacji?
Platforma nigdy nie kształtowała swojej tożsamości w oparciu o tematy kulturowe. Zawsze była „trochę za, trochę przeciw”, nie żyła najgorzej z Episkopatem. Dlatego politycy PO, przy całym ryzyku z tym związanym, wolą chodzić po prowincjonalnych bazarkach, niż wdawać się w ten spór. Wiedzą, że jeśli chcą przetrwać, muszą mieć zdolność oddziaływania na główne segmenty wyborców. Z wizerunkiem partii skrajnej, zredukowanej do radykalnych postulatów obyczajowych będą się zamykać w wielkomiejskiej niszy. Co więcej - większość elektoratu PO, ale nawet SLD, nie popiera postulatu adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. To sprawia, że - tak jak zdarzało się to w poprzednich wyborach - część tradycyjnych wyborców SLD średniego i starszego pokolenia, będzie bardziej skłonna poprzeć unikającą skrajności Platformę niż eksperymenty obyczajowe w wydaniu byłego prezydenta Słupska. Jest już jednak za późno, żeby prześcignąć Prawo i Sprawiedliwość.

Czy istnieje jeszcze hasło, które mogłoby ponieść Pawła Kukiza?
Pamiętam jeszcze z okresu punkowego Kukiza piosenkę „Musashi” - historię samuraja, któremu poświęcono nawet serial. Dla Pawła Kukiza nadszedł czas, w którym może on podzielić los Musashiego. Tym bardziej że postulat tworzenia JOW-ów trafia w próżnię. Różny był stosunek PiS do Kukiza. Przy obecnej skali poparcia Jarosław Kaczyński nie ma interesu, aby na niego postawić.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska