https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Marciniak

Karina Obara
Doktor Marciniak z obrazem ormiańskiej malarki
Doktor Marciniak z obrazem ormiańskiej malarki Szymon Kiżuk
W Armenii był już cztery razy. Tak bardzo wciągnęła go kultura Ormian, ich obyczaje i radość życia zwykłych ludzi, że nie potrafi się już od tego oderwać.

Dr Tomasz Marciniak urodził się w Chełmnie. Od 1986 roku, czyli od początku studiów na UMK, mieszka jednak w Toruniu. Zaczął swą karierę naukową od pedagogiki, którą studiował w trybie indywidualnym. Jednocześnie studiował także socjologię, działał aktywnie w PTTK, gdzie dorobił się wielu odznak.

- Zawsze fascynowało mnie wałęsanie się po kraju, podglądanie jak ludzie żyją, podróże pochłaniały mnie bez reszty - przyznaje.

Po studiach zaczął pracować w Polskiej Akademii Nauk w Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa. To tam zaczął interesować się mniejszościami etnicznymi w Polsce. Zanim wciągnęła go sprawa Ormian, pisał na temat mniejszości ukraińskiej na Mazurach.

- W pewnym sensie przełom dokonał się przypadkiem - _wspomina. - Miałem wiele kontaktów wśród miłośników turystyki. W 1989 roku zadzwonił do mnie jeden z kolegów, warszawski przewodnik - i powiedział, że ma dla mnie propozycję. Pojechałem wtedy do Gliwic na koronację cudownego obrazu Matki Boskiej Łysieckiej należącej do Ormian. Zaintrygowało mnie to bardzo. Wtedy właściwie dowiedziałem się jak wielu Ormian od XIV wieku żyje w Polsce. W tym czasie na naszych bazarach zaczęło pojawiać się wielu Rosjan, ale niektórzy wyglądali mi na przybyszy z innych stron byłego ZSRR. Zacząłem wypytywać i chętnie opowiadali, że przyjechali z Armenii, że tam bieda, mogą odżyć dawne konflikty, że Polska przyjazna i gościnna_.

Dr Marciniak postanowił poświęcić się naukowo Ormianom. Włączył w prace badawcze studentów, poszerzał kontakty. Stworzył jedyne w kraju Centrum Badań Ormiańskich na UMK. Chce wokół niego jednoczyć nie tylko Ormian, ale i Polaków. Centrum skupia wolontariuszy. Zorganizowali w Toruniu już dwa razy Dwudzień Ormiański.

- Pierwszy raz pojechałem ze swoimi studentami do Armenii pięć lat temu - mówi dr Marciniak. - Był 25 września. Wtedy do Armenii przyjechał również Jan Paweł II. Data ta stała się więc ważna, zarówno dla Ormian, jak i Polaków. Staraliśmy się znaleźć w Armenii takich Ormian, którzy byli w Polsce i okazało się, że co drugi był u nas. Lubią nas, widzą wiele podobieństw między historią Polaki a Armenii. Chcieliby z nami współpracować. Warto więc postawić na taką współpracę, tym bardziej, że na Zakaukaziu inwestują Francuzi, Amerykanie czy Niemcy, a wymiana gospodarcza z Polską jest niemal zerowa.

Prywatnie dr Marciniak jest ojcem rocznej Marceliny, a żona Jolanta, która także jest socjologiem, pomaga mu w badaniach i podróżuje czasem wspólnie z mężem do Armenii.

- Lubię bakłażany duszone po ormiańsku, które moja żona robi naprawdę wspaniałe - wyznaje dr Marciniak. - Zrobię więc chyba dla niej prawo jazdy, bo na razie to ona musi mnie wozić po świecie. Mam teraz większą motywację, bo ukradli mi niedawno już trzeci rower.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska