
Z prawej Maria Ollick
Przed laty gospodynie spotykały się w domach na wspólnym darciu pierza. Był czas na pogaduchy i ploteczki, a panowie z zazdrości robili psikusy: a to udawali, że mysz biega po izbie, a to zrobili przeciąg i pióra fruwały po całej chacie. - Sprzątanie było przez tydzień! - opowiada Maria Ollick.
Razem z Marianną Weilandt i Haliną Salą w Muzeum Borów Tucholskich pokazywały najmłodszym, jak wyglądało darcie piór. Marcin Nitka przygrywał na akordeonie skoczne ludowe przyśpiewki. Był też słodki poczęstunek dla gości.
A dzieciaki kichały i z piórami we włosach wróciły do klas. Musiały tylko obiecać, że kiedyś opowiedzą o zwyczaju swoim dzieciom.

Uczniowie Ia z SP1