Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Beznadziejnie bezrobotny czeka na odpowiedź

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich, autorka komentarza W samo południe.
Lucyna Talaśka-Klich, autorka komentarza W samo południe.
Bydgoszcz. Mężczyzna zagaduje przechodniów: - Dlaczego nie odpowiedzieli? No dlaczego?

Język mu się plącze, nogi trochę też. Jest dociekliwy: - Niech mi pani powie, czy pani też nie odpowiedzieli?

Nie chcę człowieka urazić, bo widać, że coś go dręczy. Słucham, a on chętnie opowiada: - Wysłałem 124 cefałki. I wie pani, ile firm mi odpisało? Ani jedna!

Przeczytaj także:Bezrobocie będzie rosnąć

Dowiaduję się, że pan Andrzej ma 48 lat, żonę, dzieci i kredyt na mieszkanie. Skończył liceum i policealną szkołę ekonomiczną. Był księgowym, ale to dawno. Kiedy zbankrutowała pierwsza firma, w której przepracował 13 lat, starał się znaleźć podobne zajęcie. Nie udało się. Korzystał z kursów, bo chciał się dostosować do rynku pracy.

Znalazł pracę w magazynie. Towar układał przez pół roku. Koledzy po podstawówce nadali mu przydomek: inteligent. Żartowali z niego, udowadniali, że szkoły do niczego się nie przydają. Przełykał i tę gorzką pigułkę. - Cieszyłem się, że mam pracę - mówi. I znowu dopadła go redukcja.

- To było dwa lata temu - opowiada. - Wysyłałem mnóstwo cefałek. Ale odzew przynajmniej jakiś był. Dostałem robotę w agencji ochrony. Pracowałem w niej do końca minionego roku.

W styczniu trafił na zasiłek. Wtedy stopa bezrobocia w Kujawsko-Pomorskiem wynosiła 18,9 proc.
- Starałem się nie załamywać - mówi. - Pomyślałem sobie, że tyle już w życiu robiłem, to i tym razem coś znajdę. I nic! Sto dwadzieścia cztery Curriculum Vitae z prośbą o pracę wysłałem i ani jednej odpowiedzi.

Zamyśla się na chwilę i dodaje: - Jestem beznadziejnie bezrobotny. Nic nie znaczę, nikt się już ze mną nie liczy. Śmieć na rynku pracy! Taki odpad, któremu nawet nie trzeba odpisywać.

Przeczytaj także:Młodzi mówią bye, bye! Starsi wrócą na emeryturę

Kolega zaprosił go na wódkę. Myślał, że będzie mógł mu pomóc, podpowiedzieć, gdzie szukać roboty. Ale kolega doradził, żeby pisał więcej cefałek i dołączał błagalne listy z prośbą o etat.

- No i co ja mam robić? - zapytał na koniec. Poczułam się jak premier Tusk, gdy pytają go: - Jak żyć?
Trochę później do redakcji dzwoni przedsiębiorca. Też ma problem, ale z zatorami płatniczymi. Przy okazji pytam, czy odpisuje na prośby w sprawie pracy? - Prawdę mówiąc, to już nie - przyznaje. - Z pięć lat temu w miesiącu przychodziło kilka podań, teraz jest ich kilkadziesiąt. Żal mi tych ludzi, ale musiałbym stworzyć jeszcze jeden etat dla pracownika, który tym by się zajmował. A ja mam problem z zatorami.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska