Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. Coś się kończy, coś zaczyna

Tomasz Malinowski
Tomasz Malinowski autor komentarza "w samo południe".
Tomasz Malinowski autor komentarza "w samo południe". archiwum
Narzekanie na mundial byłoby grubą przesadą. Jaki jest, choć turniej w Brazylii nie dotarł nawet do półmetka, każdy widzi.

A jest radosny i widowiskowy. Dominują mecze najwyższego lotu; niektóre wręcz z kosmosu. Futbolowa mizeria zdarzy się, owszem, lecz to w wielkich turniejach nic wyjątkowego. Gdzieniegdzie (np. w Grecji) z trenerów i piłkarzy wychodzi kunktatorstwo czy wręcz wyrachowanie. Ale jest to, przynajmniej w tej fazie mundialowej rywalizacji, margines.

Przed każdym kolejnym mundialem zastanawiamy się, czego po jego uczestnikach możemy się spodziewać. Przecież obecnie piłkę kopie się na okrągło. Krajowe ligi, europejskie puchary; reprezentacje "fundują sobie" gry towarzyskie. Średniej klasy piłkarz ma w nogach pół setki spotkań. A najlepsi dochodzą nawet do siedemdziesięciu gier w sezonie. A tu jeszcze najbardziej prestiżowy turniej globu, podczas którego trzeba rozgrywać mecze co 4-5 dni, do tego w warunkach dla ludzkiego organizmu ekstremalnych (Manaus).

Zobacz także: Piątek na mundialu. Kostaryka znowu zaskoczy?
Bohaterowie mundialu (z wyjątkami) mają się tymczasem dobrze. Jak czarowali w swoich klubach, czynią to z niezwykłą urodą także na brazylijskich stadionach. W czwartek zadziwił wszystkich Urugwajczyk Luis Suarez. W maju przeszedł operację kolana (!) Nie tylko jednak medycyna czyni cuda, napastnik Liverpoolu także udowodnił, że jest do nich zdolny. Mogłoby się wydawać, że we futbolu widzieliśmy, za sprawą choćby Messi'ego czy Ronaldo, już wszystko. Nic podobnego. "Szczupak" Holendra van Persie'ego, sprint (godny Usaina Bolta) Arjena Robbena (37 km/h), uderzenie Australijczyka Cahila po którym piłka lecąca z prędkością 92 km/h omal nie przedziurawiła siatki. A to dopiero, sądzę, przystawka. Powodów do oczarowań będzie na pewno więcej.

Czymże byłby sport bez niespodzianek. Sensacji! Jeszcze do niedawna wydawało się, że wynaleziona w Hiszpanii "tiki-taka" panować będzie długo i niepodzielnie. Wiele drużyn klubowych wzięło sobie za ambicję opanowanie sztuki takiego operowania futbolówką. A tu proszę; znaleźli się "zabójcy" gry: ty do mnie, ja do ciebie. Mundial w Brazylii stał się kresem zwycięskiej passy reprezentacji Hiszpanii. Ktoś, kto reżyseruje światem lepiej nie potrafił tego wymyśleć, kiedy abdykacja króla Hiszpanii dzieje się dosłownie w tym samym momencie, co odejście La Furia Roja, legendarnej i na pewno jednej z najlepszych drużyn w historii.

Ale żeby nie było, że kibic tylko mundialem żyje. W niedzielę (godz. 19.30) w bydgoskiej "Łuczniczce" szykuje się widowisko na pewno nie gorsze od tych mundialowych. Biało-czerwoni siatkarze zmierzą się z Brazylią. Kto okaże się lepszy na parkiecie? Z odpowiedzią musimy, oczywiście, poczekać. Wiadomo natomiast, że kibice zadabają, żeby na trybunach fiesta była równie kolorowa i żywiołowa, jak w kraju kawy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska