Wiosną wybory do europarlamentu, jesienią samorządowe i prezydenckie. Wielu z nas powie pewnie w tym momencie, ale co mnie to obchodzi? Bardziej martwię się o swoją rodzinę, pracę i to, czy wystarczy do pierwszego. Przecież od mojego głosu i tak niewiele zależy.
Oczywiście można i tak, ale później trudno narzekać, że reprezentują nas nie tacy ludzie jak chcemy. Mój poseł, radny, prezydent za mało robi dla naszego miasta. To opinie, które słyszymy często wśród Polaków. Ale zadajmy sobie pytanie, czy w dniu wyborów poszedłem zagłosować czy zostałem w domu?
Czytaj: Nie palmy mostów
Dziś przez część mediów przewinęła się informacja, że rząd zaczął dzielić unijne pieniądze z nowego rozdania. Wydawać jednak będą je jednak już kolejne władze samorządowe. Te, które wybierzemy jesienią. Wybierzemy, jeśli tego dnia będzie nam się chciało pójść do urn.
Wiem, że w Polsce panuje ogólne zniechęcenie polityką. Smutne, że szczególnie młodych ludzi nie obchodzi to, co się wokół nas politycznie dzieje. Obawiam się, że gdyby zapytać przeciętnego nastolatka, kto jest prezydentem albo poprosić, by wymienił choć kilku radnych, byłby z tym spory problem.
Pytanie, dlaczego więc polityka, szczególnie ta lokalna nas nie interesuje. Bo nie czujemy, że nasi reprezentanci w parlamencie czy radzie miasta, robią coś konkretnego dla obywateli? Bo widzimy ich tylko, jak przecinają kolejne wstęgi i jak podczas kampanii przedwyborczej mają usta pełne obietnic, z których później niewiele wynika?
Pewnie tak jest, ale nasze zniechęcenie i brak zainteresowania może spowodować, że ktoś wybierze za nas, a my potem znów będziemy narzekać, że poseł,radny, prezydent, nie taki jak trzeba.
Czytaj e-wydanie »