1. Działacze Unibaksu zasługują na palmę pierwszeństwa. Choć karierę robi nowe hasło "Praca nie Unibax, nie ucieknie", a cała Polska śmieje się z zielonogórskiej rejterady żużlowców z Torunia, szefowie tego klubu udają, że nikt nie pluje, że to deszcz pada. Żądają obustronnego walkowera i złotych medali, bo - choć dawno nie było ich zawodników na stadionie Falubazu - w protokole meczowym nie znalazły się podpisy żużlowców gospodarzy... Co więcej, chociaż liga nie podjęła jeszcze żadnej decyzji, szefowie "Aniołów" zdążyli już wysłać do Falubazu pismo z żądaniem wypłaty 100 tysięcy złotych. Za walkower! Bezczelność w najczystszej postaci.
Czytaj: W samo południe: Czerwona kartka dla Unibaksu
2. Piłkarze Legii Warszawa w kraju leją wszystkich. W Europie sami są chłopcem do bicia. Nie dali rady bukaresztańskiej Steaule, która w grupie Ligi Mistrzów dostaje smary, ale liczyliśmy, że chociaż w Lidze Europy coś wniesie. Tymczasem przegrała w Rzymie z Lazio, a w czwartek u siebie z... cypryjskim Apollonem. Ten drugi zespół to nawet nie europejski średniak, ale na Legię wystarczył (nie strzelił też karnego). I co mówią stołeczni piłkarze? "Pokazaliśmy dobrą piłkę, tylko zabrakło skuteczności. Przeciwnik po jednym błędzie wyprowadził kontrę, a poza tym praktycznie nie oddał strzału w światło bramki. Brakowało nam kibiców (to kara UEFA - red.), którzy zawsze nas mobilizują do dobrej gry". To Tomasz Jodłowiec. "Gdybyli na stadionie byli kibice, to wyciągnęlibyśmy z tego 0:1". To Henrik Ojamaa. Czyli winna UEFA, a nie wałęsający sie po placu bez pomysłu i werwy panowie futboliści. Śmieszno i straszno.
3. Narodowe Centrum Sportu wypłaci swemu byłemu szefowi Rafałowi Kaplerowi ponad pół miliona zł wraz z odsetkami (570 tys. zł - red) tytułem wynagrodzenia dodatkowego. Nie będzie apelacji od sierpniowego wyroku sądu przyznającego Kaplerowi tę kwotę - poinformowało NCS. Przypomnijmy: Kapler odszedł z NCS w lutym 2012 r., gdy okazało się, że Stadion Narodowy - za którego budowę odpowiadało NCS - nie będzie gotowy na pół roku przed Euro 2012 i że nie będzie mógł na nim być rozegrany mecz o Superpuchar. Miał jednak tak skonstruowaną umowę, że przy odwołaniu z zarządu spółki należało mu się dodatkowe wynagrodzenie. I z tego prawa, w świetle prawa (nomen omen), skorzystał. Zagranie jednak bezczelne, zważywszy, że Kapler nie spełnił stawianych przed nim wymogów, a za swoją "ciężką" pracę odbierał 39 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Plus "duperele". A Stadion Narodowy wciąż przynosi straty, zamiast zysków, za które płaci kto? Społeczeństwo.
Mógłbym więcej, ale miejsca mogłoby nie wystarczyć.
Bezczelność stała się orężem, sposobem na tuszowanie własnych nieudolności i chciwości. Piękne i szczytne idee sportowe przegrywają dziś z wyrachowaniem, dążeniem do zarabiania mamony za wszelką cenę. Trudno mi się z tym pogodzić...
Czytaj e-wydanie »