Lato, wakacje, słowem sezon ogórkowy. A tu, co tu dużo mówić, bomba! Oto prezydent Bronisław Komorowski mówi wprost o stalinowskim ustroju prokuratur w Polsce, w innych komentarzach padają również ostre słowa pod adresem ukonstytuowania pracy obecnych śledczych w Polsce: sowiecka spuścizna, dziecko stalinizmu lat 1949-50, komunistyczny skansen.
Czytaj: Prof. Kruszyński o słowach Komorowskiego: - To prawda. Mamy w Polsce postsowieckie prokuratury
Oto wytyka się obecnemu ustrojowi prokuratur, że mają zbyt rozbudowane kompetencje względem sądów; że brakuje sądowego nadzoru nad nimi; a to, co ustali prokurator w śledztwie pozostaje właściwie tylko do "przyklepania" przez sędziego. Szok, włosy dęba stają. Wychodzi na to, że przez ostatnie dziesięciolecia, w tym - przez z górka dwadzieścia lat wolnej Polski - tysiące ludzi zostało osądzonych i zamkniętych w więzieniach niemal z pogwałceniem demokratycznych reguł prawnych. "Szarzy Kowalscy" (swoją drogą wyświechtane i śmieszne określenie), do których i ja się zaliczam, mogą mieć zawrót głowy.
Dwa lata temu rozdzielono funkcje prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Od tego czasu - z wyjątkiem likwidacji 79 sądów rejonowych w naszym kraju - politycy zbyt głośno nie mówili o potrzebie reformowania prokuratury. A już w ogóle o tym nie wspominali przy okazji głośnych zatrzymań przestępców, rozbijania zorganizowanych grup gangsterów.
No, może gdzieś tam w tak zwanej przestrzeni publicznej przebijały się nieśmiałe komentarze, że coś w tych prokuraturach zmienić trzeba. Jednym z takich momentów była sprawa Amber Gold, kiedy okazało się, że gigantycznej afery z piramidą finansową nie wychwyciła prokuratura rejonowa.
Oczywiście chwała prezydentowi za to, że proponuje zmiany w prawie. Mało tego, zapowiada, że pracuje nad propozycją większej reformy wymiaru sprawiedliwości, włączając w to zreformowanie, na przykład sądów administracyjnych. Komorowski korzysta tylko z prerogatyw gwarantowanych mu przez Konstytucję. Tylko przyklasnąć. I to pewnie tylko szczegół, że ta "prokuratorska bomba" gruchnęła w przededniu kampanii do wyborów samorządowych. To pewnie szczegół, a może zbieg okoliczności, że ustrój obecnych prokuratur krytykuje też minister sprawiedliwości, który również jest związany z PO.
Ktoś powie: To już zakrawa na złośliwość. Pokaż mi człowieku polityka niezwiązanego z żadnym ugrupowaniem.
Prawda, trudno takiego znaleźć.
Czytaj e-wydanie »