https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. O co mam żal do Ewy Wójciak

Magdalena Janowska
Magdalena Janowska, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Magdalena Janowska, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe" Lech Kamiński
Już blisko dwa tygodnie trwa burza, jaką wywołała wypowiedź szefowej Teatru Ósmego Dnia o papieżu Franciszku. I jak to ostatnio bywa - słowo powoduje skandal, który zyskuje rangę sprawy narodowej.

Przypomnijmy, poszło o zdanie, które po wyborze Jorge Bergoglia na papieża, Ewa Wójciak zamieściła na swoim facebooku: "No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży". I się zaczęło. Jedni chcą odwołania Wójciak, inni jej bronią. Jedni podpisują petycje "za", inni "przeciw". Jedni mówią, że stała się rzecz straszna, inni - że nic się nie stało. Ale do tego zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić.

Czytaj także: W samo południe: To szatan zrobił z Bydgoszczy pośmiewisko?

Ja tymczasem mam żal do dyrektorki "Ósemek".

Mam żal o to, że nie przewidziała, jaki huragan może wywołać użycie wobec papieża brzydkiego wyrazu (chciałoby się powiedzieć - wyrazu nieparlamentarnego, ale nie ma już chyba słów, których w swoich zasobach nie mają nasi parlamentarzyści) w kraju, w którym nie wolno z papieża nawet żartować, o czym boleśnie przekonał się kabaret Limo.

Mam żal, że mimo wyostrzonego zmysłu obserwacji, który od czterech dekad objawia się w działalności Teatru Ósmego Dnia, Ewa Wójciak przeoczyła, że w dzisiejszym świecie, zwłaszcza wirtualnym, granica miedzy prywatnym i publicznym się zaciera (tłumaczenia, że niefortunne zdanie padło na prywatnym profilu nie da się obronić w przypadku publicznej osoby).

Mam żal do Ewy Wójciak, że nie doceniła siły "hejterstwa", czyli internetowej nienawiści, która tylko czeka na pożywkę w postaci brzydkiego wyrazu padającego z ust osoby o znanym nazwisku, ba, szefowej instytucji kultury, no i legendy polskiej sceny niezależnej (choć historię "Ósemek" zwykle się w tym dyskursie pomija).

Słowem: mam żal do Ewy Wójciak, że dała się tak głupio złapać - internetowym trolom, części władz Poznania, które tylko czekały na jej potknięcie i pretekst do usunięcia ze stanowiska i wreszcie wszystkim święcie oburzonym, u których brzydki wyraz budzi grymas zgorszenia, a użyty w odniesieniu do głowy Kościoła musi powodować co najmniej wielodniowe torsje.

Ale choć mam żal do Ewy Wójciak o to, że zabrakło jej czujności, będę jej bronić. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że w świętym oburzeniu, które wyziera z wielu wykrzywionych niesmakiem twarzy, dostrzegam pewną hipokryzję. Bo dla nich rzecz nie w tym, by się nawzajem nie obrażać, ale w tym, kto obraża kogo. Nie do końca wierzę tym, którzy mówią, że wcale nie chodzi o taryfę ulgową dla Kościoła i o to, że Wójciak złamała tabu, ale o to, że papież Franciszek doświadczył obrazy jako przywódca Państwa Watykańskiego. Próbuję sobie wyobrazić sytuację, w której brzydki wyraz pada pod adresem innego przywódcy, powiedzmy Baracka Obamy, Władimira Putina, a nawet Bronisława Komorowskiego. Ciekawe, czy skandal byłby podobny? Wątpię.

I wreszcie - bronię Ewy Wójciak, ponieważ szczerze wątpię, by jej wypowiedź podyktowana była wulgarnością i prostactwem czy galopującym antyklerykalizmem - co zarzucają jej niektórzy. Wystarczy pobieżnie przejrzeć biografię Wójciak i "Ósemek", by zorientować się, że są to ludzie, którzy w życiu kierują się pewnym moralnym imperatywem. W czasach PRL-u, kiedy podłość, obłuda i chęć zaszkodzenia innym, były na porządku dziennym, ani Wójciak, ani jej koledzy z zespołu nie dali się zaszczuć, złamać i zastraszyć. Pozostali po "jasnej stronie mocy", choć otaczali ich szpicle i donosiciele. Przeszli z podniesioną głową próbę, na jaką wystawiła ich historia. Nie potrafili milczeć, gdy krzywdzono słabszych (tak jest do dziś). W parszywym momencie dziejów ocalili w sobie człowieczeństwo, co wymagało odwagi, dokonywania słusznych wyborów nie bacząc na konsekwencje.

Myślę, że właśnie to doświadczenie, które do dziś przebija w spektaklach i działaniach Teatru Ósmego Dnia, skłania Ewę Wójciak do tego, by od innych wymagać niezłomnych postaw, nieskazitelnej czystości. Zwłaszcza od tych, którzy są na świeczniku, sprawują najwyższe funkcje. Wójciak mówi: "Mnie sprawdzono, teraz ja sprawdzam".

Szkoda tylko, że brzydki wyraz przyćmił sens tego "sprawdzam".

Czytaj także: Toruń. Teatr Ósmego Dnia otworzył 20. "Klamrę"

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

z
zdruzgotany
z przerażeniem czytam takie "teksty" intelektualne. A rekord to retoryczne(?) pytanie czy takie słowa wobec Obamy Komorowskiego czy Naczelnego Rabina wywołałyby takie zgorszenie? Proszę Pani gdyby do wspomnianych powyżej osób padły takie określenia to : dyrektorem nie byłaby już 15 min później po drugie czekałaby na sprawę sądową i to spektakularną. Mam tylko nadzieję że i tę osobę reprezentantkę "kultury" to spotka.
K
Kulturalny Podatnik
Jest Pani jeszcze bardzo młoda i tylko tym można próbować wytłumaczyć - co tu dużo ukrywać - brak rozeznania w kwestiach ważnych, bardzo ważnych i ważnych w sposób bezwzględny. I z tego powodu wyrazić należy ŻAL.

Symbolem całej sprawy jest upór Pani Ewy Wójciak, której zarzucić można nie tyle 'prywatne użycie wulgaryzmu' w stosunku do głowy Państwa Watykan i Kościoła Katolickiego, powtarzane później już całkiem publicznie w wystąpieniu telewizyjnym, ale przede wszystkim pomówienie. I z tego winna być rozliczona jako osoba pełniąca stanowisko publiczne opłacane za pieniądze podatników.

Teatr Ósmego Dnia w Poznaniu nie jest prywatnym przedsięwzięciem, ale samorządową instytucją kultury. Organizatorem Teatru jest Miasto Poznań. Uprawnienia zwierzchnika służbowego w stosunku do Dyrektora Teatru sprawuje Prezydent Miasta Poznania. Skoro zatem Pani Ewa Wójciak tak bardzo prywatnie chce szerzyć swoją artystyczną ekspresję poglądów na temat osoby publicznej, jaką jest głowa Państwa Watykańskiego, a przy okazji głowa Kościoła Katolickiego, to należy jej to umożliwić, pozostawiając Teatr 8 Dnia na jej prywatnym utrzymaniu.

Dla jasności - Pani Ewa Wójciak, jako dyrektor miejskiej instytucji kultury, pobiera wynagrodzenie roczne w wysokości 150.000 zł (99.325 z tytułu umowy o pracę oraz 51.095 za prawa autorskie). Od roku 2007 do 2011 wynagrodzenie to wzrosło o 30%. Biorąc pod uwagę szeroko podkreślaną 'wybitną pozycję', zarówno Pani Ewy Wójciak jak i samej instytucji Ósemek, należy jej dać szansę samodzielnego prowadzenia autorskiego teatru.

'LIST 200' jest objawem histerii, wywołanej nie tyle próbą pociągnięcia do odpowiedzialności osoby piastującej stanowisko w instytucji samorządowej, finansowanej za pieniądze publiczne, co stanowi konsekwencję wdrożenia standardów obowiązujących w życiu publicznym w cywilizowanym świecie, ale tak naprawdę naruszeniem pseudoartystycznego statusu ŚWIĘTEJ KROWY, do którego - o dziwo - wyłączne prawo uzurpują sobie 'elitarne' środowiska.

Dla porównania - całkiem niedawno skazano wyrokiem białostockiego sądu 10 osób na grzywny 500 zł, a 1 osobę na grzywnę 1000 złotych za skandowane hasło 'TUSK-MA-TOLĘ'. Im list sygnowany przez 'osoby najwyższej klasy, z gigantycznym dorobkiem naukowymi artystycznym' się nie należy?

Na przełomie 2009/2010 roku dyrektor do spraw artystycznych Teatru Wielkiego w Poznaniu, za swoją wypowiedź, sprowokowaną zachowaniem izraelskiego tancerza w stosunku do pracownika technicznego (którego po wyglądzie (!) nazwał Hitlerem), oprotestowaną oficjalnym listem ambasady Izraela, zwolniona została ze stanowiska przez dyrektora teatru z następującym uzasadnieniem: 'Nie chodzi bowiem o formę kłótni i jej przebieg - to mnie nie interesuje. Moim najważniejszym zarzutem wobec pani dyrektor jest fakt, że nie potrafiła utrzymać swoich emocji na wodzy. A taka umiejętność jest wymagana na jej stanowisku.' Tu też listownego protestu 'elit' jakoś nie było.

Jaka jest zatem różnica pomiędzy tymi sytuacjami a niesprowokowanym, samoistnym zachowaniem dyrektor Teatru 8 Dnia oraz listem sygnowanym przez 'elitarne' środowiska?

No cóż - ta różnica nazywa się relatywizacja. Więcej - to się nazywa DYKTATURA RELATYWIZMU.

Podsumowując: można być pewnym, że listu z Watykanu nie będzie, a papież Franciszek zanim się o tym żałosnym incydencie dowie/dowiedział, na pewno Ewie Wójciak wybaczył. I to jest prawdziwa RÓŻNICA.

Żal, jeśli Pani tego nie zrozumie.
A
Arkopolo
Problem w tym że to chodzi nie tylko o wulgarne słowa, problemem jest również nieuzasadnione pomówienie, że Franciszek był informatorem junty. W Argentynie problem dwóch księży, którzy zostali aresztowani i torturowani był maglowany przez jednego dziennikarza jednej kobiety okazało się, że nie ma dowodów, a nawet Franciszek broniło przez wiele osób, min. p laureat pokojowej Nagroda Nobla włącznie. Czemu te bluzgi, niby ktoś jest winny, a w rzeczywistosci nie ma żadnego dowodu, to jest zwykłe, zniesławienie. I dziwię się dlaczego ludzie są tak bardzo skoncentrowani się na wulgarnym słowie, nie tyle ile trzeba na aspekcie zniesławienia.
l
lara
Mam żal sama do siebie, ale nie mogę doszukać się sensu tegoż wywodu!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska