Nagle stają się milsi, bardziej rozmowni, po prostu do rany przyłóż. Ale uwaga, ten stan minie zaraz po wygranych wyborach. Znów staną się butni, zarozumiali, a problemy zwykłego Kowalskiego będą ich obchodziły tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Przeczytaj więcej komentarzy "W samo południe".
Pewnie w tym momencie wielu polityków oburzy się, że to generalizowanie problemu, że nie wszyscy są tacy, a o wyborcach pamiętają przez całą kadencję, a nie tylko "za pięć dwunasta". Niestety, o tym, że takich jest niewielu, najlepiej wiedzą dziennikarze. To oni są zdani na łaskę i niełaskę polityka, który im bliżej wyborów, tym chętniej odbiera telefony czy odpisuje na maile, uśmiecha się, a nawet poda rękę. Są i tacy, którzy przez większość kadencji milczą na sesjach jak zaklęci, a kiedy wiedza, że ta dobiega końca, nagle przemawiają ludzkim głosem, stają się dziwnie aktywni, jakby chcieli o swoim istnieniu przypomnieć.
Ostatnio odezwała się do mnie znajoma, szefowa instytucji zajmującej się pomocą zwierzętom. "Słuchaj - mówi. Podchodzą do mnie radni, urzędnicy i pytają, czy może czegoś nie potrzebuję. Co się dzieje? - pyta". Jak nic, wybory coraz bliżej.
Sondaż "pomorskiej" - oceniamy radnych w województwie kujawsko-pomorskim
Czytaj e-wydanie »