https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. Władza rozmawia z nami tylko przed wyborami

Magdalena Janowska
Magdalena Janowska, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Magdalena Janowska, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe" Lech Kamiński
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami festiwalu ignorancji i arogancji miejskich i wojewódzkich urzędników. Władze po raz kolejny pokazują, że rozmowy wchodzą w grę tylko przed wyborami, a poza kampanią "głos ludu" może co najwyżej odbić się od grubych murów urzędów.

Tak jest w przypadku Cafe Draże i fundacji Magazyn Zmian, które dziś zakończą działalność w Starym Młynie w Toruniu. Zaangażowane społecznie i kulturalnie właścicielki kawiarni w ciągu niespełna dwóch lat zorganizowały ponad 230 wydarzeń, które przyciągnęły prawie 7,5 tys. uczestników. Propozycje były różnorodne i dostępne dla wszystkich. Nieźle, prawda?

To jednak za mało, aby przekonać władze miasta Torunia, że warto pozwolić Drażom działać dalej w budynku przy Przedzamczu. Po tym, jak lokal wrócił do gminy w związku z likwidacją Fundacja im. Jerzego Remera, która go użytkowała, miasto postanowiło Stary Młyn sprzedać, a Draże wyrzucić na bruk.

Czytaj też: Restauro ma chrapkę na Cafe Draże

Na razie nic nie wskazuje na to, by urzędnicy ugięli się pod naciskami społeczności skupionej wokół Draży. Podobnych sprawdzianów oblali już wiele - warto wspomnieć choćby tułaczkę Teatru Wiczy czy niespełnione obietnice przekazania twórcom Starego Browaru. Egzamin zdali raz - gdy wysłuchali obrońców eNeRDe i pozwolili klubowi zostać przy ul. Browarnej 6. Skoro jednak można było użyczyć budynku Fundacji Remera, czemu nie udostępnić go Magazynowi Zmian? Bo ważniejsze są pieniądze ze sprzedaży? Jeśli tak, jak wytłumaczyć przekazanie za bezcen kamienicy przy ul. Podmurnej Kurii Diecezjalnej? Na jej sprzedaży również można było zarobić.

Wsłuchiwanie się w potrzeby i postulaty środowisk twórczych nie jest mocną stroną nie tylko władz miasta, ale także marszałka województwa. Jego dwa ostatnie kulturalne pomysły spotkały się ze sporym zdumieniem i jeszcze większym niezadowoleniem.

Najpierw wybuchła bomba pod nazwą Kujawsko-Pomorska Inicjatywa Filmowa. Urząd marszałkowski postanowił przeznaczyć 5,3 mln zł na wspieranie… producentów filmowych. No, może nie bezpośrednio, bo pieniądze trafią do lokalnych przedsiębiorców, a dopiero ci zapłacą producentom za możliwość promowania swoich marek w filmach. Tak czy owak, lokalne inicjatywy filmowe nie mogą liczyć na żadne wsparcie.

Inaczej mogłoby się stać, gdyby urząd po latach starań toruńskich i bydgoskich filmowców, uruchomił Regionalny Fundusz Filmowy, który współfinansowałby produkcje powstające w regionie. Choć RFF świetnie sprawdzają się w kilkunastu innych województwach (zadowoleni są wszyscy - od reżyserów, którzy mogą realizować swoje pomysły, przez taksówkarzy i hotelarzy, którzy obsługują ekipy filmowe, po samorządy, które skutecznie promują się na ekranie), marszałek wybrał kosztowny "eksperyment" (tak w wywiadzie udzielonym "Nowościom" nazwał K-PIF wicemarszałek Michał Korolko). Tylko po co?

To samo pytanie nasuwa się wobec drugiego marszałkowskiego "eksperymentu" - Impresaryjnego Teatru Muzycznego w Toruniu. Protesty jeszcze się nie zaczęły, choć nie brakuje krytycznych głosów płynących ze środowiska teatralnego. Bo już teraz wiadomo, że planowany na początek budżet 1,3 mln zł nie wystarczy na sensowną działalność nowej sceny. Czyim kosztem odbędzie się nieuniknione, jak można przewidywać, zwiększenie dotacji? Strach pomyśleć…

Czytaj także: Bydgoscy radni o nowym teatrze w Toruniu. "Negatywny ewenement na skalę europejską"

Chyba nasze władze zapomniały, że czasem, żeby wiedzieć lepiej, wystarczy poznać także inny punkt widzenia. Niech mottem dla miłościwie nam panujących będzie starochińskie przysłowie: kto pyta, jest głupcem przez pięć minut, kto nie pyta, pozostaje nim do końca.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
as
W dniu 28.06.2013 o 11:18, Grzegorz napisał:

W kwestii Cafe Draży: przypominam sobie, że kiedy dwa lata temu dziewczyny otwierały lokal, dało się słyszeć, że Stary Młyn za dwa lata zostanie sprzedany przez miasto. Można było uniknąć dzisiejszych protestów i założyć lokal w innym miejscu, skoro plany miasta co do lokalizacji na Przedzamczu nie były tajemnicą już dwa lata temu.

duzo ludzi mowi dzis ze zus upadnie i co.....placa nadal.

mimo wszystko dwa lata tak intensywnej dzialalnosci przydaly sie temu miastu a jeszcze nie wszystko stracone....a jakie inne miejsce proponujesz Grzegorzu (cofajac sie dwa lata w stecz lub dzisiaj)?

G
Grzegorz

W kwestii Cafe Draży: przypominam sobie, że kiedy dwa lata temu dziewczyny otwierały lokal, dało się słyszeć, że Stary Młyn za dwa lata zostanie sprzedany przez miasto. Można było uniknąć dzisiejszych protestów i założyć lokal w innym miejscu, skoro plany miasta co do lokalizacji na Przedzamczu nie były tajemnicą już dwa lata temu.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska