
(fot. Fot. Nadesłane)
Czy to kolejny sposób na uczczenie pamięci Gierka? Kolejny "pomnik", jaki chcą stawiać tak zwani wyznawcy Gierka? Jesli tak - to trochę dziwny materiał wybrali... - pisze dalej nasz Czytelnik.
Ktoś, kto wymyślił tę nazwę, naprawdę niewiele wie o tych czasach... - dodaje.
Wędliny jak za Gierka, czyli prawie wszystko po staremu
O wyjaśnienia poprosiliśmy producenta kiełbas "Wędliny jak za Gierka".
- Chcielibyśmy, żeby po nasze wyroby ustawiały się takie kolejki jak w tamtych czasach - żartuje Radosław Wiliński, dyrektor Zakładów Mięsnych Stół Polski w Ciechanowcu, które robią "Wędliny jak za Gierka". - Na razie nadążamy z produkcją.
Produkują je w Ciechanowcu już piąty rok. - W oparciu o stare receptury, obowiązujące w tamtych czasach - podkreśla dyrektor. - Największym powodzeniem wśród klientów cieszą się: szynka (wędzona i gotowana), kiełbasa cienka (wędzona, parzona) i serdelowa.
Czym różnią się te wędliny od wyrobów produkowanych w oparciu o nowe receptury i technologie? Zdaniem dyrektora ich nie "pompuje się" wodą i innymi wypełniaczami. - Leżą w zalewie i dodaje się do nich naturalne przyprawy - zapewnia Wiliński.
Różnica dotyczy też cen. Te "gierkowskie" wędliny nie należą do najtańszych. W bydgoskich sklepach kilogram "Szynki jak za Gierka" kosztuje ponad 30 zł, serdelowej ok. 15 zł. Pomimo tego ich sprzedaż systematycznie rośnie.
(l.t.)