Moim zdaniem ta decyzja była łatwa do przewidzenia: partia, która uznała za stosowne pochować jednego ze swych dwóch liderów w królewskich kryptach, nie mogła podjąć innej. Wiceprezes PiS Adam Lipiński postawił kropkę nad "i" mówiąc: "musimy dokończyć misję ofiar smoleńskiej katastrofy".
Ale wczorajsza decyzja jest też ryzykowna. Prezes Prawa i Sprawiedliwości, niekwestionowany przywódca partii, trzymający ją twardą ręką, nie mógł zawieść partyjnych kolegów i rzeszy sympatyków. Jednak moim zdaniem, zupełnie nieoczekiwanie wybory prezydenckie '2010 staną się plebiscytem. Polacy odpowiedzą na jedno tylko pytanie: "Czy chcesz powrotu IV Rzeczypospolitej"? Wprawdzie żyła ona zaledwie dwa lata, ale jej duch, nie ukrywam, że zbyt agresywny, długo jeszcze będzie unosić się nad Polską. Tą bez numeru.
Decyzja Jarosława Kaczyńskiego jest ryzykowna również z innego powodu. Będzie to sprawdzian, czy miliony Polaków oddawały hołd - jak chce PiS - ideom i życiu zmarłego prezydenta, czy też wszystkim ofiarom tragedii i dramatowi państwa.
Zbliżająca się kampania wyborcza będzie jednak dla Bronisława Komorowskiego wielkim polem minowym. Błędy Jarosława zostaną mu wybaczone nawet przez przeciwników, ale wpadki marszałka Sejmu będą się liczyły podwójnie. Jednak wierzę w inteligencję Bronisława Komorowskiego. A przede wszystkim - w jego zrównoważenie i umiejętność zawierania kompromisów.