Energa Toruń - Interkhim Odessa 84:89 (16:24, 22:20, 20:20, 20:20)
ENERGA: Cain 19, 16 zb., McBride 18 (2), 11 as., Tłumak 13 (1), 6 as. Cebulska 12 (2), Michael 12, Szczepanik 2, Adamowicz 2
INTERKHIM: Kolotovska 28 (7), Kolibabczuk 19 (5), Sivakova 14 (4), Musienko 10, Kovtun 9 (1), Lykhodid 4.
Energa wydawała się zdecydowanym faworytem tego spotkania. Interkhim Odessa drugi etap Ligi Bałtyckiej rozpoczął od porażek z Suduvą Mariumpole i przed przyjazdem do Torunia miał bilans 1-3 w grupie C (w całych rozgrywkach 3-7).
Energa rozpoczęła od prowadzenia 8:3, ale rywalki odpowiedziały serią 13 punktów z rzędu i już do przerwy nie oddały prowadzenia. Interkhim imponował skutecznością z dystansu, w 1. połowie z 15 rzutów Ukrainki trafiły aż 10. Szczególnie w tym elemencie imponowała Swietłana Kolibabczuk (4/6), ale aż 15 punktów do przerwy zanotowała na koncie rozgrywająca Natalia Kolotovska.
Gospodynie miały problemy ze skutecznością (tylko 43 proc. z gdy, a z dystansu 2/13). Brakowało z pewnością Darxii Morris, która jest chora i oglądała mecz z ławki choć zastępująca ją Martyna Cebulska rzuciła aż 8 pkt w 1. połowie. Nie było w składzie Klaudii Sosnowskiej.
To nie był dobry weekend Energi. W sobotę w Toruniu wygrała Wisła Can Pack Kraków
Ukrainki zdobytego prowadzenia już nie wypuściły, w 25. minucie po kolejnej "trójce" Kolotovskiej było już 60:43. To była rekordowa przewaga Interkhimu. Enerdze zdarzały się już większe starty odrabiać w Lidze Bałtyckiej, ale nie tym razem. Co prawda w 33. minucie po akcjach aktywnej Nicole Michael Energa zbliżyła się na punkt (66:67), ale Ukrainki zaraz powiększyły dystans rzutami z dystansu. W całym meczu trafiły 17 razy na 33 prób. Interkhim częściej rzucał z daleka niż za 2 pkt (30 akcji).
Rewanż już w poniedziałek o godz. 16.30, także w hali przy ul. Grunwaldzkiej.