Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córki zmarłej 67-latki dopatrzyły się wielu zbiegów okoliczności w działaniu... zakładu pogrzebowego

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Szef i pracownik zakładu pogrzebowego są jednocześnie laborantami sekcyjnymi w Zakładzie Medycyny Sądowej CM UMK. Interes prowadzą w pomieszczeniach dzierżawionych od uczelni
Szef i pracownik zakładu pogrzebowego są jednocześnie laborantami sekcyjnymi w Zakładzie Medycyny Sądowej CM UMK. Interes prowadzą w pomieszczeniach dzierżawionych od uczelni Andrzej Banaś
Jedna śmierć i trzy dochodzenia. Wszystko zaczęło się od prywatnego śledztwa córek zmarłej 67-latki z Bydgoszczy, które dopatrzyły się zbyt wielu zbiegów okoliczności w działaniu... zakładu pogrzebowego.

Moja matka chorowała na cukrzycę i chorobę niedokrwienną serca. Kiedy zachorowała na zapalenie płuc, w listopadzie 2018 roku, trafiła do szpitala wojskowego w Bydgoszczy, gdzie po podjętym niewłaściwym leczeniu, bo całkowicie zignorowano ten fakt - zmarła - mówi Anna Rosiek. - Jestem przekonana, że do jej śmierci przyczyniły się błędy lekarskie i zakażenie bakteriami szpitalnymi, gdyż wynika to wprost z dokumentacji medycznej matki, którą powzięłam ze szpitala. W dniu śmierci mamy dowiedziałam się z siostrą, że szpital skierował zawiadomienie do prokuratury o tym, że to rzekomo my miałyśmy doprowadzić do zaniedbań, w wyniku których matka zmarła po ponad miesiącu pobytu w szpitalu. To był dla nas szok!

Pani Anna jest biegłą sądową na liście Sądu Okręgowego w Bydgoszczy w dziedzinie sprzętu medycznego. Wraz z siostrą tego samego dnia, kiedy dowiedziały się o zawiadomieniu w ich sprawie skierowanym do policji, złożyły doniesienie o błędzie lekarskim.

Postępowanie w tej sprawie trwa. - Nikt z pracowników szpitala nie był w stanie powiedzieć, gdzie konkretnie złożono zawiadomienie, skąd wziął się nagle prokurator i o co w tej sprawie chodzi - mówi Anna Rosiek.

W końcu od jednego z pracowników szpitala dostały prywatny numer telefonu do policjanta, który „zna sprawę”. Okazuje się, że trafiła do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. Śledczy zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok 67-letniej Ewy Rosiek. Lekarze poinformowali, że miała ona odbyć się 29 listopada. Badanie zostało przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy.

- Szokującą była informacja od prokuratora Dominika Mrozowskiego o nadanym nam statusie osób podejrzewanych - zaznacza Anna Rosiek. - Przecież w kodeksie postępowania karnego nie ma takiego statusu. Można być podejrzanym, świadkiem albo pokrzywdzonym. Ale nie podejrzewanym - mówi córka zmarłej. - Po co to wszystko? To proste, nadanie nam takiego statusu powoduje zawieszenie mnie i siostry w czynnościach procesowych, co jest celowym działaniem prokuratury.

Siostry podejrzewają, że chodzi o blokowanie postępowania w kierunku stwierdzenia błędu medycznego.

Sprawa być może zakończyłaby się już, czy to postawieniem w stan oskarżenia córek zmarłej 67-latki, czy to umorzeniem postępowania. Tymczasem, półtora roku później nie dość, że śledztwo nie znalazło finału, to jeszcze wszczęte zostało inne postępowanie, w sprawie przekroczenia uprawnień przez… prokuratora oraz oszustwa, którego mieli dopuścić się pracownicy bydgoskiego zakładu pogrzebowego. Sprawę prowadzi obecnie prokuratura w Elblągu.

Jak do tego doszło? Pytania, które w efekcie doprowadziły do wszczęcia kolejnego postępowania, narodziły się po sekcji zwłok matki pani Anny i Aleksandry. - W badaniu sekcyjnym, które odbyło się w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, brali udział pracownicy zakładu pogrzebowego - mówi Aleksandra Rosiek-Kryszewska. - W ogóle ich tam nie powinno być! Podczas sekcji zwłok w trybie artykułu 209 kodeksu postępowania karnego, gdyż obecni mogą być wyłącznie: prokurator, lekarz specjalista medycyny sądowej i ewentualnie policjant.

Mowa o Zdzisławie i Januszu R. (imiona i inicjał zmienione na potrzeby artykułu), ojcu i synu prowadzących zakład usług pogrzebowych i wynajmujących na jego potrzeby, m.in. pomieszczenie… prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy.
Przedsiębiorstwo działa od lat, a jego pracownicy - co zresztą potwierdzają władze ZMS-u - regularnie biorą udział w badaniach sekcyjnych robionych na zlecenie prokuratury.

Pracownicy bydgoskiego zakładu pogrzebowego od lat uczestniczą w sekcjach zwłok zlecanych przez prokuraturę. Dostają za to wynagrodzenie. Oferowali usługi bliskim zmarłej, której ciało po zakończonej sekcji przygotowali do pochówku.

Dlaczego według „podejrzewanej” Anny Rosiek to tak istotna okoliczność dla sprawy? Wskazuje na artykuł 209, paragraf 2 kodeksu postępowania karnego, który stanowi, że „oględzin zwłok dokonuje prokurator, a w postępowaniu sądowym sąd, z udziałem biegłego lekarza, w miarę możliwości z zakresu medycyny sądowej. W wypadkach nie cierpiących zwłoki oględzin dokonuje policja z obowiązkiem niezwłocznego powiadomienia prokuratora”.

Prawie 600 przewozów ciał. Sekcji mniej

Ten przepis był wielokrotnie omawiany przez specjalistów. Jego analizy podjęła się między innymi prof. Barbara Świątek z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. W opublikowanym w roku 2005 artykule „Sądowo-lekarska sekcja zwłok - realizacja wymogów proceduralnych i merytorycznych” profesor Świątek wskazuje, że art. 209 kpk „nie pozostawia wątpliwości co do tego, że oględziny są czynnością organu procesowego, dokonywanego tylko z udziałem biegłego (art. 209, par.2), natomiast sekcji dokonuje biegły z obowiązkową obecnością prokuratora”.

- Sekcja zwłok przeprowadzona w obecności i przy udziale osób postronnych wpływa na wartość procesową opinii sekcyjnej, może zostać podważona, ponieważ odbyła się wbrew przepisom kodeksu postępowania karnego - twierdzi Rosiek. - Zwłaszcza, jeśli te osoby wykonywały czynności takie, jak otwieranie jam ciała, pobieranie próbek z tkanek miękkich i inne.

- Nam prokurator odmówił prawa do udziału w sekcji zwłok matki, mimo iż obie mamy przygotowanie i to moim zdaniem lepsze niż pracownik zakładu pogrzebowego bez kwalifikacji (Zdzisław R. jest elektromonterem - red.) i wykształcenia medycznego, a nie mogłyśmy być obecne w charakterze obserwatora - mówi z kolei siostra, Aleksandra Rosiek-Kryszewska, biegła w dziedzinie ochrony środowiska i utylizacji preparatów farmakologicznych.

Śledczy jednak nie widzą tu problemu. Z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe płynie ocena, że obecność panów R. przy sekcji zwłok nie wpływa na wartość opinii sądowo-lekarskiej.

Anna Rosiek wystąpiła do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy z pytaniem, ile prokuratorskich przewozów ciał (do chłodni) w skali roku jest przedmiotem umów zawieranych w ramach przetargów z przedsiębiorstwami prywatnymi. Z odpowiedzi wynika, że „szacunek zakładał 548 przewozów”, przy czym, jak informuje prokuratura „nie każdy przewóz zwłok ludzkich kończył się sekcją”.

Laborant przedsiębiorą

Pozostaje pytanie, jakim cudem przedsiębiorca pogrzebowy i jego syn weszli na salę sekcyjną i asystowali przy badaniu denatki.
Zakład Medycyny Sądowej wchodzi w skład Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK w Toruniu. Szefem tej jednostki jest genetyk, prof. Tomasz Grzybowski. Próbowaliśmy się z nim skontaktować telefonicznie, ale niestety nie zastaliśmy go na miejscu. Poprosiliśmy więc o możliwość rozmowy z dr Elżbietą Bloch-Bogusławską, bezpośrednio kierującą pracą Zakładu Medycyny Sądowej. W rozmowie telefonicznej z sekretarką w katedrze dowiedzieliśmy się jednak, że dr Bloch-Bogusławska odsyła z pytaniami do prof. Grzybowskiego.

ZOBACZ TAKŻE:Prokurator: - Właściciel zakładu pogrzebowego w Grudziądzu wyłudzał zasiłki

W mailu wysłanym 8 stycznia tego roku do kierownika katedry pytaliśmy, m.in. o to, w jakich okolicznościach odbyło się badanie sekcyjne Ewy Rosiek i dlaczego byli tam Zdzisław i Janusz R. Mieli oni uczestniczyć w sekcji w charakterze „laborantów sekcyjnych” podczas, gdy firma przez nich prowadzona działa z PKD (według klasyfikacji działalności gospodarczej) o numerze 96.03. Ta podklasa działalności obejmuje grzebanie i kremację zwłok ludzkich i zwierzęcych oraz usługi pokrewne (przygotowywanie zwłok do pochówku lub kremacji, balsamowanie zwłok, usługi zakładów pogrzebowych, przeprowadzenie pogrzebu lub kremacji, wynajmowanie przygotowanego miejsca w domach pogrzebowych), dzierżawę lub sprzedaż grobów, opiekę i utrzymanie grobów i mauzoleów.

Ponadto Zdzisław i Janusz R. jako miejsce swojej działalności wskazują na wizytówkach adres przy ulicy M. Skłodowskiej-Curie 9 - „Prosektorium Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy”. Jak dotąd nie otrzymaliśmy od prof. Grzybowskiego odpowiedzi na żadne z pytań.

Problematyczna faktura

Annę Rosiek zainteresowały aspekty działalności Zdzisława i Janusza R. w prosektorium bydgoskiego ZMS pół roku po śmierci matki, kiedy zdała sobie sprawę, że są to te same osoby, u których jej siostra załatwiała formalności związane z usługą pogrzebową.

Na fakturze z 29 listopada 2018 roku (czyli też dnia przeprowadzenia sekcji zwłok) za usługę wykonaną przez zakład pogrzebowy widnieje kwota 400 zł. To wynagrodzenie za „przygotowanie do pogrzebu ciała zmarłej/zmarłego”.

Siostry zaczęły podejrzewać, że mogły paść ofiarą oszustwa, zaczęły dociekać, czy przypadkiem firma pogrzebowa nie pobrała od nich opłaty bezprawnie. Skoro te same osoby asystowały przy sekcji zwłok, to wykonały już przynajmniej część prac związanych z przygotowaniem ciała do pochówku. Sprawa została zgłoszona do prokuratury. I tu kluczowe są dalsze ustalenia, w tym te, które poczynił w Zakładzie Medycyny Sądowej wizytator Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, Janusz Lewandowski.

W odpowiedzi, którą otrzymał od p.o. kierownika bydgoskiego ZMS, dr Bloch-Bogusławskiej, znajduje się zapewnienie, że pracownicy zakładu pogrzebowego „są zatrudnieni (...) na stanowisku laborantów sekcyjnych”. Ojciec od 1994 roku, a syn od 2011 roku. Obaj - jak wynika z cytowanej odpowiedzi, „posiadają odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie zawodowe”, a do ich obowiązków należą takie czynności, jak „otwarcie jam ciała, preparowanie tkanek miękkich i układu kostnego”, a po przeprowadzonej sekcji zwłok „zaopatrują szwami” wykonane cięcia oraz - co ważne - „myją ciało i przygotowują do wydania dla celów pogrzebowych”.

Przedsiębiorca nie ma nic do powiedzenia

Dotarliśmy także do umowy najmu pomieszczeń prosektorium, którego adres zakład pogrzebowy podaje jako miejsce swojej działalności. Umowę zajmu zawarto w 1999 roku między Zdzisławem R., a... Akademią Medyczną im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy, czyli uczelnią, która już nie istnieje. W 2004 roku bydgoska AM połączyła się z UMK zachowując nazwę Collegium Medicum.

CZYTAJ:Karawan woził ciało po całym mieście! W dodatku miał stłuczkę z innym autem

- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie. Składałem wyjaśnienia w prokuraturze w Elblągu - ucina Zdzisław R. Rozmowa jest krótka, zatem wobec niemożności zadania konkretnych pytań przez telefon, wysłaliśmy je pod adres mailowy zakładu pogrzebowego. Pytaliśmy o fakt pobierania wynagrodzenia od Collegium Medicum za czynności laboranta sekcyjnego podczas badania zwłok Ewy Rosiek (ich częścią było przygotowanie ciała do pochówku), a następnie pobierania (przez zakład pogrzebowy) kolejnej opłaty od klientki. Odpowiedzi brak.

Prosiliśmy również o odniesienie się do sprawy innej osoby, która czuje się pokrzywdzona działalnością tego samego zakładu pogrzebowego. Rzecz dotyczy zmarłego w styczniu 2019 roku 41-letniego mężczyzny, którego ciało również było badane w ramach sekcji, a potem przygotowywane do wydania. - Zakład wziął ode mnie 250 zł za przygotowanie zwłok do pogrzebu - mówi matka zmarłego.

Co do „sprawy w Elblągu”, o której mówi Zdzisław R., faktycznie przez tamtejszą prokuraturę okręgową od 11 października 2019 roku jest prowadzone postępowanie. Dotyczy ono „przekroczenia uprawnień” określonego w artykule 231 .1 kodeksu karnego, ale także w kierunku oszustwa (art. 286. 1 kk).

Sprawa została przekazana do Elbląga przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku. - Sprawa została przekazana do Elbląga, ponieważ panie (A. Rosiek i A. Rosiek-Kryszewska - red.) powołały się na to, że są biegłymi na liście Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Na jakim etapie jest obecnie, tego nie wiem - informuje z kolei prokurator Dominik Mrozowski, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.

Przedtem postępowanie z zawiadomienia Anny Rosiek i Aleksandry Rosiek-Kryszewskiej, jak wynika z naszych ustaleń, z Bydgoszczy przeniesiono do jednostki rejonowej w Braniewie. W uzasadnieniu podjęcia śledztwa zaznaczono, że dotyczy przekroczenia uprawnień przez Prokuratora Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe „polegającego na nieprawidłowym prowadzeniu postępowania przygotowawczego na szkodę interesu prywatnego (sióstr - red.)”.

Oprócz tego śledczy badają wątek doprowadzenia przez zakład pogrzebowy „podstępem do niekorzystnego rozporządzenia mieniem” przez „wystawienie faktury” na 400 zł, „podczas, gdy obowiązek uiszczenia tych kosztów z mocy ustawy spoczywa na podmiocie, który przeprowadził sekcję zwłok”. Trwa zatem odrębne postępowanie w sprawie o błąd medyczny (z zawiadomienia sióstr). Z kolei postępowanie prowadzone przez prokuratora Mrozowskiego, po interwencjach córek zmarłej (m.in. w Biurze Prezydialnym Prokuratury Krajowej oraz po interwencji posła Pawła Skuteckiego) przeniesiono poza okręg bydgoski (siostry podnosiły wątek rzekomego łamania przez prokuratora „zasad kodeksu etyki zawodowej”).

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska