MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwór wyssany z palca

Michał Woźniak
W ulokowanej na terenie rezerwatu  archeologicznego w Biskupinie zagrodzie  przysiadła Anna Dymna - grająca w filmie rolę  Jagi - żony Wisza.
W ulokowanej na terenie rezerwatu archeologicznego w Biskupinie zagrodzie przysiadła Anna Dymna - grająca w filmie rolę Jagi - żony Wisza. Michał Wo?niak
Kiedy w sierpniu 2001 roku Jerzy Hoffman przyjechał na Pałuki, by zakomunikować, że w Biskupinie rozpocznie zdjęcia do "Starej baśni", przy biesiadnym stole rozgorzała dyskusja na temat scenografii do filmu. Najbardziej zapalnym punktem była legendarna Mysia Wieża, w której książę Popiel dokonał żywota zjedzony przez myszy.

     **- Musi być kamienna - twierdzili filmowcy. - Żaden archeolog się na to nie zgodzi - oponował Wiesław Zajączkowski z Muzeum w Biskupinie. - W VII-VIII wieku budowle z kamienia były na naszych ziemiach nieznane. Wieża może być tylko drewniana.
     
Bez renesansu i secesji
     Andrzej Haliński - scenograf "Starej baśni" stanął przed nie lada problemem. Pod jego kierunkiem stworzono jednak wspaniałe obiekty - dwór księcia Popiela, zagrody Wisza i Mirsza, Chram czyli świątynię Świętowita oraz Mysią Wieżę. W filmie nie będzie jednak zbyt wiele tak zwanej prawdy historycznej. - Praktycznie nie istnieją żadne rysunki czy opisy architektury współczesnej Popielowi. Wszystko powstało więc z... palca. Trzeba pamiętać, że opowieść Jerzego Hoffmana jest baśnią, nie zaś wykładem z historii literatury. Zaręczam jednak, że w filmowych obiektach nie ma ani renesansu, ani secesji.
     
Jeszcze bardziej nakłamane
     Historycy architektury mogą mieć natomiast znacznie więcej pretensji do dworu Popiela.**- Kształt tego obiektu to już zupełna baśń. Piętrowa budowla z krużgankiem, w VII wieku - sam bym nie uwierzył, gdybym tego nie wybudował. Taki właśnie dwór służy jednak konkretnym filmowym funkcjom. Księżna musi biegać piętro wyżej niż pozostali, muszą być komnaty i służące akcji schody - pozwoliłem więc sobie na takie numery.
     Zdaniem scenografa wśród zawodowców najwięcej dyskusji wywołać może Chram - świątynia Świętowita zwanego też Światowidem. - "Nakłamaliśmy" tu jeszcze bardziej niż w przypadku Mysiej Wieży. Wszystkie przekazy, które przestudiowałem przed rozpoczęciem prac, wskazywały na to, że kult tego bóstwa odbywał się na świeżym powietrzu. My zaś zbudowaliśmy Chram - świątynię. Znów potrzeby filmu okazały się ważniejsze od prawdy historycznej, wstawiliśmy więc posąg do sporego, ośmiokątnego wnętrza - to jest naprawdę czysta fantazja.
     Każdemu według zasług
     
Budowa dekoracji do filmu rządzi się swoimi własnymi prawami. Najważniejsze, by dobrze prezentowała się na ekranie. Konieczne jest takie usytuowanie poszczególnych obiektów, by możliwe było swobodne operowanie w nich sprzętem. Kamery, monitory, mikrofony, setki metrów kabli, reflektory - wszystko trzeba umieścić tak, by było niewidoczne na filmie. W Zagrodzie Mirsza w Gąsawce zrobiło się niesamowicie ciasno.
     - Mirsz to nasz najmniejszy obiekt i jednocześnie najskromniejszy. Dekoracje muszą być jednak zbudowane tak, by świadczyły o "mieszkających" tam osobach. Zagroda Mirsza jest osadą biednego garncarza, miejscem, gdzie zbierają się pątnicy przeprawiający się łodzią do świątyni Świętowita - to musi być ciasne, z byle czego sklecone. Trzeba wyeksponować biedę - trzcinową strzechę, ściany z nieokorowanego drewna. Znacznie bogatsza jest choćby Zagroda Wisza, prawdziwe bogactwo widać zaś dopiero w drewnianym dworze Popiela. Dwór zbudowany jest z wygładzonych desek, nie brakuje też rzeźbionych elementów - to jest jednak dom księcia... Widzowie, którzy przyjdą do kina to nie tylko historycy sztuki i profesorowie architektury - trzeba więc im wyłożyć przysłowiową kawę na ławę. Każdy od razu musi poznać, że ta postać to biedak, ta zaś to bogacz, pan i władyka.
     Status danej postaci podkreśla też ilość przestrzeni przed domem, w filmie jest z tym jednak różnie.**- Ogranicza ją... budżet. Może zabrzmi to dziwnie, nasz film nie jest jednak filmem wysokobudżetowym. To powoduje, że nie ma tu zbyt wielu statystów. Jeżeli się zbuduje bardzo dużą dekorację, wówczas trzeba czymś zapełnić plan. W przypadku dworu Popiela będzie to bardzo kosztowne - tam musi bez przerwy kręcić się kilkadziesiąt osób - mieszkańców wsi - rzemieślników, rybaków, rolników, kobiet, dzieci - całej tej kolorowej społeczności. Ściśnięcie przestrzeni pozwala zaś na znacznie łatwiejsze wypełnienie jej życiem. Utrudnia to oczywiście zdjęcia, bowiem bez przerwy trzeba coś wystawiać, przestawiać - sprzęt się nie mieści. Cóż, coś za coś.
     
Taniec ze sprzętem
     Znacznie bardziej komfortowo przebiegać będą zdjęcia wnętrz dworu Popiela. Filmowcy wykorzystają do tego halę Spółdzielni Kółek Rolniczych w Gąsawie.**- W hali projektuje się wszystko tak, by ze sprzętem zbytnio nie tańczyć. Kamera widzi plan tak, jakby znajdowała się na jednej ze ścian. Również w Mysiej Wieży mamy odstawiane ściany, by kamera mogła sfilmować całe wnętrze. Musimy pamiętać, że ten plan to okrąg o średnicy 8 metrów. Gdyby wstawić do środka cały potrzebny sprzęt - dla aktorów nie zostałoby miejsca...
     Właśnie w hali będzie nakręcona również jedyna w filmie "rozbierana" scena z udziałem żony Popiela.**- Osoba, która będzie się rozbierać musi mieć trochę komfortu. Trudno wymagać od aktorki - nawet nie wiem jak zahartowanej, by zrzuciła wszystko i stanęła nago na środku planu. To nie jest zawodowa striptizerka. Właśnie po to potrzebne jest studio - warunki muszą być na tyle intymne, by w spokoju położyć się do łóżka, nie zaś narażać się na docinki postronnych gapiów:
     
Ocenią po premierze
     Mimo że o produkcji Jerzego Hoffmana już dziś jest bardzo głośno**- oceny na temat pracy scenografa pojawią się dopiero po premierze. Wówczas na głowę Andrzeja Halińskiego spadną gromy lub pochwały. Tak zresztą jest niemal po każdej produkcji. - Tym bardziej więc zaskoczyło mnie totalne milczenie po "Ogniem i mieczem". Wcześniej - po "Królowej Bonie" czy innych filmach wytwórnia filmowa "Zodiak" była wręcz zasypywana listami - obelżywymi, pochwalnymi. Po "Ogniem i mieczem" nie było zaś nic. Dziwi mnie to tym bardziej że właśnie w przypadku tego filmu "profesjonaliści" powinni protestować - zwłaszcza zaś historycy fortyfikacji wojennych. Próbowałem się konsultować, jak mogły wyglądać ziemne fortyfikacje pod Zbarażem? Ciężko było czegokolwiek się dowiedzieć. Wreszcie Hoffman zadecydował: wykop, bracie, tak, żeby wyglądało wiarygodnie, żeby można było coś szturmować i by husaria mogła łatwo wyjechać do kontrataku. Stanąłem wtedy na środku pustego placu i zaczęliśmy je kopać, wierząc, że w końcu coś z tego wyjdzie. Próbowałem wyobrazić sobie, jak mogło wyglądać rozlokowanie wojsk, artylerii. Jak toczyła się bitwa. Oparłem się też na kilku francuskich sztychach z tej samej epoki. Cały czas żyłem jednak w przeświadczeniu, że mocno nabroiłem i zaraz nam za to dołożą. W końcu tylu jest znawców... A tu cisza. Mam nadzieję, że i tym razem profesjonaliści nie będą mieli pretensji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska