Wypadek na drodze Bydgoszcz-Inowrocław to ranni i długotrwała blokada tej ważnej trasy. Tego typu informacje (zwykle o wiele bardziej tragiczne) można przeczytać codziennie. Wyjazd na trasę jest coraz bardziej ryzykowny, w coraz większym stopniu grozi śmiercią lub kalectwem. Mamy coraz lepsze i szybsze samochody, a drogi są w ogromnej większości takie, jak za Edwarda Gierka. Coraz więcej jest ogromnych ciężarówek, prawie każda rodzina ma już samochód, a nowych dróg prawie nie widać. Co robić?
Zakazywanie ciężarówkom jazdy w upalne dni jest jedynie ratunkiem przed katastrofą. Chodzi o to, by następnego dnia drogi jeszcze istniały. Nie poprawia to jednak sytuacji. Niewątpliwie konieczna jest trzeźwość, ale też przezorność, odpowiedzialność oraz rozsądek kierowców. Mogłoby być kilka razy mniej wypadków, gdyby jeżdżono, a nie pędzono. Miał rację zatem abp Damian Zimoń, który z okazji dnia św. Krzysztofa (patrona kierowców) prosił o wsparcie Opatrzności poprzez dbanie o cudze i swoje własne życie i bezpieczeństwo.
Jednakże to przecież nie wystarcza. Konieczne jest radykalne zwiększenie skuteczności i wielkości wydawanych środków na nowe drogi, w tym i autostrady. Nie jest jednak dobrym sposobem szukanie nowych podatków drogowych, choć można np. wprowadzić specjalną opłatę drogową dla ciężarówek jadących tranzytem. Ważniejsze jest to, by istniejące podatki drogowe (np. ukryte w cenie paliw) w całości przeznaczać na budowę nowych dróg. Jeśli zaś obecny rząd będzie jedynie zwiększał ciężary podatkowe, a efektów nie będzie widać, to na jakiekolwiek utrzymanie poparcia społecznego nie ma co liczyć. Rządów nie rozlicza się z jadowitości krytyki poprzednich ekip, ale z polepszania istniejącego stanu.
Na gorąco
Roman Bäcker
Coraz więcej jeździ po kraju ogromnych ciężarówek, prawie każda rodzina ma już samochód, a nowych dróg prawie nie widać. Co robić?