Właśnie u ich stóp jest teraz koalicja SLD-UP, która - co prawda - zwyciężyła we większości województw, w sejmikowych wyborach, ale tylko w jednym może rządzić samodzielnie, nie oglądając się na nikogo. W pozostałych musi sobie szukać partnerów do współrządzenia - jeśli, oczywiście, chce wziąć władzę - a chce, i owszem. Wybór jest bardzo średni. Naturalnym partnerem byłoby PSL, cóż skoro w sejmikach niewielu będzie ludowców. Już mniej naturalnym byłby PO-PiS, cóż skoro liberałowie okazują się po raz kolejny klasycznymi doktrynerami, wykluczając jakiekolwiek związki z SLD. Przymierze z Liga Polskich Rodzin byłoby kabaretowym żartem, bo wspólne działanie partii Millera z partią Gertycha nawet w sprawie budżetu województwa jest równie możliwe jak odegranie na bębnie IX Symfonii Beethovena. I kto pozostaje? Ano już tylko niezawodna - dobra na blokady, niezła na zrywanie sejmowych obrad, wyśmienita antyeuropejsko - Samoobrona b. wicemarszałka.
Więc zwolna słowo staje się ciałem a sojusze się podpisuje: wczoraj na Mazurach i Warmii, przedwczoraj w Lubelskiem: Samoobrona bierze władzę - dzięki SLD, a Sojusz dostaje władzę dzięki Samoobronie. Pragmatyk z pragmatykiem (a obaj po przejściach i bez uprzedzeń) zawsze się dogadają. Skoro Paryż wart był mszy, to dlaczego eseldowski marszałek województwa nie ma być wart przewodniczącego sejmiku z Samoobrony? Albo odwrotnie, wedle uznania.
Za Lublinem, za Olsztynem pójdą inni, więc już niedługo będzie trochę zabawnie, trochę ciekawie, nieco smutno i często wstyd. Mogłoby być lepiej, ale po prawej stronie naszej politycznej estrady nadal ogromnie wiele znaczą fobie, uprzedzenia, przeszłość. Dlatego zawsze uważałem, że weteranom zwycięskich bojów powinno dawać się medale a nie stanowiska - nawet partyjne. Polska to jest trochę większa sprawa niż ,najładniejsza nawet, izba pamięci.
Na gorąco
Jan Raszeja
Raz jeszcze okazuje się, że wygrać wybory to dopiero połowa sukcesu, bo potem zaczynają się schody.