Na gorąco

     Od trzech miesięcy w Orlenie trwa kontrola NIK, która nic nie może. Obecny prezes PKN pokazał kontrolerom gest Kozakiewicza. Spółka nie jest bowiem państwowa, więc obowiązuje ją "tajemnica handlowa".
     Z niedzielnych doniesień dowiedziałem się, że prezes KGHM Polska Miedź zarabia tylko 50 tys. złotych miesięcznie. Dlatego złożył wniosek o podwyżkę do 100 tys. złotych. Podanie rozpatrzy dziś rada nadzorcza spółki. Prezes KGHM to ludzkie panisko i na podobnej skali podwyżkę może także liczyć jego 100-osobowa kadra. W KGHM nie obowiązuje ustawa kominowa, bo skarb państwa ma mniejszościowe udziały. Jeśli dziś zarząd przegłosuje podwyżkę, trzeba będzie wypłacić chłopcom nie 450 tys. złotych odprawy, lecz prawie milion.
     Wczoraj przeczytałem również, że nowo mianowany - i niebawem odwołany - prezes państwowej Energii zostawił w spółce armię krewnych, przyjaciół i znajomych królika. Można ich zwolnić albo za 10 lat, albo już dziś. Z dziesięcioletnią odprawą. Nowy szef Energii odziedziczył nie tylko kolegów i rodzinę, ale także ekskluzywny gabinet z kuloodpornymi szybami i zamrażarką do fikuśnych kostek lodu. Sądząc po hucpie, z jaką mamy w Polsce do czynienia, przed Trybunałem Stanu jest miejsce przynajmniej dla dwóch premierów i tuzina ministrów.