Pozwólcie, że na początek zarzucę szuflę poezji zapomnianego już nieco Bertolda Brechta: „Naród utracił zaufanie władz / I może je odzyskać tylko / Przez zdwojoną pracę. / Czy jednak / Nie byłoby prościej, / gdyby władze/ Rozwiązały naród / I wybrały nowy?”. Brecht coś tam o władzy wiedział, bo bywał jej pupilem, stąd walczyć z kapitalizmem mógł popalając najdroższe kubańskie cygara, a po wschodnim Berlinie rozbijał się luksusowym autem.
Do Brechta sięgamy nie bez powodu, bo najpewniej w najbliższym czasie rozpocznie się proces rozwiązania i wymiany społeczeństwa w Toruniu. Dojdzie do tego, jak można mniemać, już w najbliższy czwartek, kiedy radni grodu piernika i Kopernika głosować będą nad odrzuceniem obywatelskiego projektu. Rzecz dotyczy utworzenia małego parku w dzielnicy Wrzosy. Tego samego skrawka zieleni, który prezydent życzył sobie okrasić twórczością deweloperską. Wydawało się, że deweloperka przejdzie jak zwykle, to znaczy, mieszkańcy zostaną oczywiście wysłuchani (pod warunkiem, że ich głos, nie narazi ich na utratę zaufania). A tu tymczasem zaskoczenie – zebrały się warchoły tłumnie, okopały w historycznych szańcach (bo w parku znajdują się również wojenne okopy) i za nic w świecie nie chcą władzy ustąpić. Zrobił się z tego prawdziwy ruch oporu. I na nic propozycje kompromisów, że deweloperki będzie ciut, ciut i taka piękna, że mucha nie siada. Naród zupełnie zgłupiał na punkcie tej zieleni. Dość powiedzieć, że zachciało mu się wymyślać projekty obywatelskie.
Dlatego w czwartek naród będzie musiał zrozumieć swoją przegraną pozycję i wywiesić białe flagi. W akcie zmiany narodu na lepszy wezmą udział radni. Gdyby ktoś pytał – ci sami radni, którzy przyjeżdżali na Wrzosowisko, żeby wyrazić swoją troskę i zafrasowanie, a nawet wydąć usta w geście solidarności z mieszkańcami Wrzosów. Zapewne szale będą, jak zwykle, przechylały się do ostatniej chwili, ale w kluczowym momencie, gdzieś w odmętach świadomości, radni usłyszą głosy „nie idź na zatracenie zaufania władz”. I ocalą to zaufanie wystrzeliwując w niebo dłonie.
Warto tam być, warto oglądać wspaniały spektakl wymiany narodu. Warto oglądać te dłonie wyciągnięte ku przestworzom. I krasić je kubańskimi cygarami.
