Przez siedem lat mieszkańcy małej wioski rzekomo o niczym nie wiedzieli. Przez siedem lat - choć "policja często do nich przyjeżdżała" - nikt o niczym nie wiedział i niczego się nie domyślał. Siedem lat matka dziewczynek nie złożyła żadnej skargi, a policja niczego nie podejrzewała.
Trwająca tyle lat gehenna dwóch dziewczynek uchodziła jakoś uwadze miejscowej społeczności, sołtysowi, wójtowi, pomocy społecznej, policji i księdzu proboszczowi. Absolutnie w to nie wierzę! Nie wierzę też w słowa sąsiadów lamentujących dziś, że "to jest straszne".
Straszna jest raczej znieczulica społeczna i asekuranctwo władz. Niebywałe jest milczenie parafian i księży - czy nikt, dosłownie nikt nie spowiadał się w konfesjonale ze swoich podejrzeń? Nikt nie szepnął księdzu, że w tej rodzinie codziennie dochodzi do niebywałej tragedii?
Bandytę uwięziono pół roku temu. I przez pół roku ofiarom nie zapewniono nawet pomocy psychologa, nie mówiąc o pieniądzach czy prawniku. To jakaś paranoja.
"Ten mężulek ma prawo lokalu w szkole. Mamy mu go zostawić? Wiem, że jakoś musimy temu zaradzić i chcemy, ale nie wiemy jak?" - biada burmistrz Nowego.
Wynika z tego, że w gminie Nowe nie ma telefonów, gazet, internetu, telewizji, a do najbliższego miasta jest kilkaset kilometrów. Przez pustynię. Za kilka miesięcy napiszemy o kolejnym polskim Fritzlu. Bo ludzie wprawdzie się domyślali, ale przecież to ich nie dotyczyło...
Chyba, że znów czepiać się będzie ten Lubrant.