Doszło do tego, że swoją drapieżną naturę człowiek pozna dopiero na studiach, aby później łapać przestępców i zamykać ich do więzienia, z którego nie wyjdą lepsi, o ile w ogóle wyjdą. Lepiej otworzyć komercyjny i modny kierunek, zamiast wzmocnić tych, którzy środowiskowo przyczyniają się do tworzenia postaci z piekła rodem.
W latach 90. w Łodzi studiować można było psychotronikę, na który to kierunek zgłaszało się mnóstwo ludzi z problemami emocjonalnymi. Dostawali po trzech latach tytuł magistra, na który glejt wyrabiali sobie w Rosji. Później taki magister "Baba Jaga" leczył w domowym gabinecie skołatane nerwy rodaków, którzy z trudem przystosowywali się do ustrojowej transformacji. A leczył za pomocą różdżki czy czytania aury, co skończyło się, jak w przypadku absolwenta psychotroniki z Wrześni, prokuratorem. Pan ów obmacywał panie, które ufne w jego zdolności psychologiczne powierzały mu swoje intymne sprawy, mając na myśli duszę, a nie ciało.
Oczywiście, mamy wolny rynek i wolną wolę. Każdy może studiować, co chce.
Czytaj także: Pilot wycieczek po krajach biblijnych? Są już takie studia... na teologii w Warszawie
Nie każdy jednak dysponuje zdrowym rozsądkiem, zwłaszcza gdy jest młody i dokonuje wyborów na zasadzie "co mnie kręci" i "gdzie mi będzie łatwo". Modne obecnie psychologizowanie i kultura zajmowania się sobą wypierają kierunki, na których liczyła się rzetelna praca i wiedza. Nie mam złudzeń, że to się zmieni, bo żyjemy w czasach chodzenia na łatwiznę.
Jeśli na studia zajmujące się tak delikatnymi sprawami jak psychika człowieka nie będzie przygotowania już w szkole średniej, będziemy świadkami produkcji absolwentów kierunków, którzy leczyć będą się nawzajem. Z niewiedzenia, czego chcą.
Czytaj e-wydanie »