We Włocławku wczoraj zapadła decyzja: bilety za przejazdy autobusami komunikacji będą droższe. W przypadku biletu jednorazowego podwyżka wyniesie 20 groszy. - Tylko dwadzieścia groszy - mówią radni, którzy głosowali za podniesieniem cen. - Aż dwadzieścia groszy? - denerwują się pasażerowie.
Faktem jest, że we Włocławku ceny biletów komunikacji miejskiej, nawet po podwyżce, będą niższe niż w miastach sąsiednich. Bo torunianie od początku roku płacą 2,70 zł, płocczanie 2,80, a bydgoszczanie nawet 3,20 zł. Czy musimy podnosić ceny biletów? Władze miast twierdzą, że tak, przede wszystkim dlatego, że drożeje paliwo.
Czytaj: Włocławek. Za bilet MPK zapłacimy 20 groszy więcej
Ale ci, którzy płacą coraz więcej za bilety pytają: dlaczego my ponosimy coraz wyższe koszty, a z opłat zwalniani są ci z nas, którzy skończyli 65 rok życia. Czy w sytuacji, gdy podniesiony został wiek emerytalny, nie powinno się także podnieść wieku uprawnionych do bezpłatnych przejazdów?
Faktem jest, że tylko w pięciu miastach naszego województwa darmowe przejazdy mają ci, którzy ukończyli 65 rok życia. W innych miastach w Polsce, jeśli takie przywileje są, to obowiązuje limit - od 70 lat. I w naszych miastach są przymiarki do tego, by ten limit podnieść. Słusznie?
Emeryci się burzą. Ale skoro mamy pracować do 67 roku życia, to podniesienie wieku uprawniającego do bezpłatnych przejazdów nie jest pozbawione logiki. Zwłaszcza, że mimo podwyżek cen biletów miasta coraz więcej pieniędzy przeznaczają na dotacje do miejskiej komunikacji. Kto za to płaci? My wszyscy. Ja, pan, pani. My, przyszli emeryci.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »