Już widzę, jak sypią się na mnie gromy za zarzut partykularyzmu. Ale jeśli jest on niesłuszny, dlaczego przedstawiciele niektórych środowisk potrafili w projekcie strategii zauważyć głównie to, że ich w niej pominięto? Już słyszę, z jakim oburzeniem stawia się mnie w jednym szeregu z urzędnikami (którzy z założenia są przecież po przeciwnej stronie barykady) tylko dlatego, że nazwałam strategię szansą na zmianę. Przeczuwam, jak narażam się środowiskom twórczym, mobilizując je do działania (moja wina, bo nie rozumiem ich frustracji wywołanej wieloletnim waleniem głową w mur urzędniczego betonu, co przecież usprawiedliwia rezygnację i bezczynność). Wybaczcie, ale pozwalam sobie na tę serię "zniewag", bo uważam, że takiej okazji nie można zaprzepaścić przez wewnętrzne konflikty.
Przeczytaj także: Bydgoszcz-Toruń - co nas łączy, ile dzieli?
Raport o stanie toruńskiej kultury i projekt strategii jej rozwoju może być początkiem merytorycznego dialogu o życiu kulturalnym naszego miasta i bodźcem do działania. Kto był na wczorajszym spotkaniu konsultacyjnym w sprawie strategii (większości potencjalnych zainteresowanych nie było, bo kto to widział organizować konsultacje w sierpniu i wyciągać ludzi z plaży na debatę!), mógł się zorientować, że konsolidacja środowisk pozainstytucjonalnie zajmujących się kulturą w Toruniu jest teraz szczególnie potrzebna. Po to, żeby wypełnić założenia strategiczne treścią i by patrzeć na ręce urzędnikom odpowiedzialnym za realizację dokumentu.
Do tej pory - zarówno podczas starań miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, jak i prac nad koncepcją rozwoju kultury - zabrakło wspólnego, dojrzałego stanowiska. Zamiast oburzać się, że przedstawiciele NGO-sów w zespole konsultacyjnym do spraw strategii nie byli reprezentatywni dla środowiska (bo wskazał ich prezydent, bo "dlaczego oni, a nie my?"), warto wziąć się do roboty i wybrać swoją reprezentację do zespołu, który będzie monitorował wdrażanie strategii. Temu postulatowi była zresztą poświęcona duża część wczorajszego spotkania i wszystko wskazuje na to, że ostateczna wersja dokumentu go uwzględni.
Przeczytaj także: Prognoza pogody dla Torunia i okolic [7.08.2012]
Gdy więc Jacek Kwiatkowski, autor strategii z Małopolskiego Instytutu Samorządu Terytorialnego i Administracji, mówi toruńskim pozarządówkom, że muszą pozamiatać swoje podwórko, nie ma w tym cienia złośliwości. Jest apel o dialog - nie tylko z władzami - ale także we własnych kręgach, poparty przykładami braku porozumienia w przeszłości.
Rozumiem, że z poglądów przedstawicieli środowisk niezależnych trudno jest stworzyć monolit, ale - trzeba to w końcu powiedzieć - jak można skutecznie sprzeciwiać się dyktatowi władz, jeśli twórcy i organizatorzy podzieleni są na frakcje i frakcyjki opozycyjne wobec siebie? Rywalizacja o dotacje tego podziału nie usprawiedliwia.
Czytaj e-wydanie »