Jerzy Derenda, charyzmatyczny szef Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy sugeruje nawet, że marszałek województwa, w Warszawie "forsował budowę nowej drogi krajowej nr 15, zamiast trasy ekspresowej S-5". Nowa, wyremontowana pięknie "15" ma przecinać Brodnicę, Toruń i Inowrocław. To byłby oczywiście cios w Bydgoszcz, przez którą ważna droga z północy na południe Polski nie byłaby wyremontowana do europejskich standardów, choć akurat takie połączenie wydaje się najbardziej sensowne dla całego regionu.
Czytaj tez: S-5 ominie Bydgoszcz? Jerzy Derenda jest przeciwn
Nie wiem, nie złapałem marszałka za rękę, żeby stwierdzić jednoznacznie, iż za priorytetem "15" lobbował.
Faktem jest, że coraz głośniej mówi się owej "15". I to nie w jakichś nieoficjalnych dyskusjach (jak w przypadku marszałka), lecz za sprawą oficjalnej mapki Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która kibicom podróżujących na Euro 2012 między Gdańskiem a Poznaniem zaleca trasę przez Toruń.
A czy ktoś choćby zmierzył czas podróży autem z Nowych Marz do Poznania przez Bydgoszcz i przez Toruń?
Jako, że w przypadki nie wierzę, wygląda na to, że ktoś ciągnie w swoją stronę.
Jeśli powstanie nowej metropolii bydgosko-toruńskiej ma przebiegać na zasadzie cichych spisków i zakulisowych podchodów zamiast merytorycznych decyzji, które przyniosłyby autentyczną korzyść dla całego regionu, to już bardzo źle.
Czytaj: Kto kest winny opóźnieniom na S-5?
Tak samo źle, jak wyglądają wieloletnie działania polityków w sprawie ważnej "S5". Panie i panowie politycy. To wielka porażka. Poprzedniej i obecnej ekipy rządzącej, które ciągle zrzucają na siebie winę i na wszystkich dookoła. Można ją zmazać tylko w jeden sposób.
Niech w końcu ktoś tam wbije łopatę.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje