Cała sprawa wybuchła kilka dni temu, o czym "Pomorska" obszernie pisała.
To zdumiewające, zatrważające że prezydent Grudziądza bez żadnych "ogródek" daje czytelny znak "grudziądzanie, nic się przecież nie stało".
Stało się!
Otóż nie! Stało się! Gospodarz blisko stutysięcznego miasta powinien stać na straży transparentności ratusza i jego pracowników. W momencie jakichkolwiek wątpliwości, urzędnicy wobec których toczą się postępowania organów ścigania prawa, powinni być co najmniej do wyjaśnienia sprawy zawieszani w wykonywaniu swoich obowiązków.
Zobacz także: Wiceprezydent Grudziądza odchodzi i wraca. Opozycja: To szopka!
Urzędnicy, zaglądajcie do kodeksu etyki
Niestety, w Grudziądzu zdarzało się już, że wobec podwładnych prezydenta Malinowskiego zapadały też wyroki sądowe, a włodarz miasta publicznie "zamiatał je pod dywan", nie wyciągając żadnych konsekwencji służbowych. Ale cóż... wszystko zgodnie z prawem...
A co z przestrzeganiem kodeksu etyki urzędnika? Art. 2 &7 mówi o tym, że "pracownik powinien unikać rzeczywistych lub potencjalnych konfliktów interesów i działań wymierzonych w powagę i autorytet swojego bezpośredniego przełożonego oraz wykonywać jego polecenia ze szczególną starannością, dobrą wolą i najlepszą wiedzą o ile nie są sprzeczne z obowiązującymi przepisami".
Panie Prezydencie! Niektórym pana podwładnym przydałoby się odświeżenie kodeksu, by więcej nie musiał pan za nich "świecić" oczami przed mieszkańcami, a tym samym nasze miasto nie słynęłoby z ratuszowych skandali.
Czytaj e-wydanie »