Tak, tego samego turystę politycznego, który zaliczył dotąd: Unię Polityki Realnej, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, był w Wyborczej Akcji Katolickiej, Akcji Wyborczej Solidarności, w Samoobronie, a wreszcie wylądował w Prawie i Sprawiedliwości. Był też redaktorem naczelnym, ministrem w rządzie Buzka, kandydatem na szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej, prezesem klubu żużlowego, doradcą prezydenta Włocławka, kandydatem na prezydenta Wrocławia, prezesem Instytutu Prawa i Studiów Europejskich, posłem, wiceministrem kultury, założycielem fundacji "Pro Patria" oraz - zaraz po Palikocie - najbardziej znanym blogerem. Był też kandydatem do Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu, ale zaledwie na drugim miejscu. Iszefostwo PiS uznało, że lepiej mu zrobi kujawsko-pomorskie powietrze i jedynka na naszej liście. Warto też pamiętać, czym zajmuje się Czarnecki w Parlamencie Europejskim. Monitoruje otóż przebieg wyborów w krajach Trzeciego Świata... I taki skarb, diament oszlifowany na tylu patriotycznych odcinkach, trafił się wczoraj właśnie nam! Można nawet zaryzykować twierdzenie, że pan Ryszard, był już wszystkim, tylko nie bydgoszczaninem. Do wczoraj.
Ewa Lewandowska nie chce do Brukseli
Niemądra, skomplikowana, nieczytelna i bardzo "partyjna" ordynacja do Parlamentu Europejskiego (nic dziwnego - wymyślona przez polskich polityków) premiuje głównie kandydatów, którzy są na pierwszym miejscu listy. Mamy więc całkiem spore szanse, aby wszędobylski Rysiek reprezentował dumną i znaną w świecie dombrowiczowską Bydgoszcz. Z drugiej strony kandydatura Czarneckiego może ucieszy kujawsko-pomorskich rolników.
Bo Samoobrony tu dawno już nie było.