Liga Polskich Rodzin ustami Antoniego Macierewicza apeluje do Sejmu i rządu, by prawa człowieka, obrona życia nienarodzonych oraz ochrona rodziny mogły być ustalane wyłącznie przez polskie władze, a nie te w Unii Europejskiej. Mniej mądrych pomysłów nie było?
Koncepcja ta wynika z przyjęcia wziętego skądś przekonania, że biurokraci z UE tylko czekają, by mordować nienarodzonych, rozbijać rodziny i wprowadzać powszechną niewolę gorszą od tej stalinowskiej. Czyżby LPR nie wiedziała, że wspólnota europejska jest pomysłem zrealizowanym przez chrześcijańskich demokratów, a wejście Polski do UE popiera papież i episkopat? Czyżby tylko LPR lepiej wszystko wiedziała i tylko ona jest prawdziwie katolicka?
Jest wręcz odwrotnie. UE nie narzuca żadnemu państwu rozwiązań prawnych dotyczących rodziny oraz aborcji. Wystarczy zapoznać się z sytuacją w Irlandii, kraju bardzo cenionym z powodu bardzo szybkiego wzrostu gospodarczego, o bardzo restrykcyjnym ustawodawstwie dotyczącym przerywania ciąży. Akurat w tej sprawie wszelkie apele są daremne, bo dotyczą iluzji. Natomiast apel w sprawie praw człowieka cofa nas do czasów sprzed 1975 roku, a więc wtedy, gdy Edward Gierek podpisując III koszyk KBWE zobowiązał się wobec całej Europy do przestrzegania praw człowieka. Podpisał niechętnie i ukrywał to przed własnym narodem, ale i tak był to postęp w porównaniu z obecną Białorusią i koncepcją Macierewicza. Międzynarodowa kontrola przestrzegania praw człowieka utrudnia państwu nadużywanie swych kompetencji i to niezależnie od tego, czy rządzi Leszek Miller czy ktokolwiek inny.
Pomysł Macierewicza świadczy o ogromnych obszarach niewiedzy na temat powojennej Europy. Jednakże nie chodzi jemu o poznanie tej części świata, ale o straszenie nas rzekomymi zagrożeniami oraz przekonywanie, iż ci wszyscy, którzy go nie słuchają są zdrajcami świętej polskiej sprawy. Wolę słuchać rozumu niż Macierewicza.
Na gorąco
Roman Bäcker
Liga Polskich Rodzin apeluje do Sejmu, aby prawa człowieka, obrona życia nienarodzonych oraz ochrona rodziny mogły być ustalane wyłącznie przez polskie władze - komentuje Roman Bäcker