Nie wiem, czy - jak chce płk Ryszard Chwastek - Wojsko Polskie uległo "deformacji", czy panuje w nim "bałagan" wynikajacy z "łamania prawa" przez kierownictwo MON-u a "zgnilizna" ogarnęła polska generalicję. Więc nie wiem tego, a są to najpoważniejsze zarzuty jakie ktokolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek mógłby postawić kierownictwu sił zbrojnych. Jedno nie ulega wątpliwości: w naszej armii dzieje się bardzo źle. Bezspornym dowodem takiego stanu rzeczy jest to co wczoraj zrobił płk Chwastek.
Oto dowódca jednej z najważniejszych jednostek WP organizuje konferencje prasową i odczytuje na niej list otwarty, nawołujący kadrę armii do zwoływania zebrań poświęconych sytuacji sił zbrojnych. Stawia wniosek nieufności wobec ministra i swoich zwierzchników - szefa Sztabu Generalnego, dowódcy Wojsk Lądowych, kilku innych generałów.
W nieskomplikowanym języku każdej armii świata takie postępowanie określa się słowem: "bunt". Bo wojsko na wschodzie, zachodzie, południu, północy, wszędzie, pod jednym względem jest takie samo: nie znosi i nie toleruje dyskusji. Taka jego uroda, że opiera się na rozkazie, hierarchicznym podporządkowaniu i dyscyplinie. I tym - miedzy innymi, oczywiście - różni się od Spółdzielni Pracy "Razem w Lepsze Jutro". Można taki stan rzeczy akceptować albo nie. W tym drugim jednak wypadku w wojsku po prostu się nie jest. Albo się z niego odchodzi.
Plk Chwastek zaprotestował, ale nie odszedł z armii. Oddał się do dyspozycji prezydenta, ale przedtem wypowiedział posłuszeństwo swoim dowódcom. Co więcej: wezwał innych, aby poszli jego śladem. Są takie sytuacje, gdy intencje schodzą na dalszy plan; na pierwszy wysuwają się metody. Dowódca 12 Dywizji Zmechanizowanej wybrał najgorszą z możliwych i dał najgorszy przykład jaki oficer mógł dać podkomendnym.
Bardzo źle się dzieje w Wojsku Polskim.
Na gorąco
Jan Raszeja
Gdybym - jako podchorąży jednego z warszawskich pułków, w którym służyłem - zwołał zebranie kolegów i oznajmił im, że dowódca kompanii to kompletny bałwan, już następnego dnia tupałbym w Oddziale Karnym, w przepięknym Orzyszu. I nie byłbym w szoku. Bo tak w wojsku jest.