Przyczyną nie jest stan zdrowia. W takim przypadku odwołuje się wszystkie wizyty i to zapowiadając, że jak tylko będzie można, to jednak się pojedzie. Tymczasem papież potwierdził wizytę w Kolonii. Nie pozostaje nic innego, jak przyjąć, że to wybory były czynnikiem decydującym. Jeśli do parlamentu będziemy wybierali późną wiosną, na urząd prezydenta jesienią, a głosowali nad konstytucją europejską nie wiadomo kiedy, to kampania wyborcza będzie trwała przez okrągły rok. Zawsze będziemy przed wyborami.
W takiej sytuacji każdy krok, gest i słowo Jana Pawła II byłyby wykorzystywane w kampanii wyborczej. Każdy polityk, niezależnie od tego czy ateista czy katolik, czułby się zobowiązany do pokazania się jak najbliżej papieża. Każda partia miałaby na plakatach dogodnie dobrane słowa Ojca Świętego. Przedsmak tej paranoi nachalnego wykorzystywania dla partyjnych celów największego dla Polski autorytetu mieliśmy już przed referendum akcesyjnym. Zamiast poszukiwania sposobów rozwiązywania problemów, obrzucano by się i teraz oskarżeniami o wrogość wobec papieża. Wystarczy przecież posłuchać Antoniego Macierewicza, jak oskarża Gromosława Czempińskiego.
Czasami słowa wzywające do opamiętania nie wystarczą. Od czasu do czasu potrzebny jest manifestacyjny gest. Można jednak wątpić, by był on w stanie przywieść do opamiętania polskich polityków.**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat