W marcu posadziłam już osiem, więc przez cztery lata ze środowiskiem będę kwita. Mogę dalej kupować, jednak sama do siebie apeluję o rozsądek, bo nie tylko o mój portfel chodzi, ale i o środowisko.
Wyliczanie śladu węglowego staje się coraz popularniejsze. Czy to znaczy, że firmom i instytucjom tak bardzo zależy na ograniczaniu negatywnych zmian klimatycznych? Śmiem wątpić. Przede wszystkim chodzi o unijne zmiany w prawie. Przedsiębiorstwa mają być zeroemisyjne. Na pieniądze przekłada się też wizerunek odpowiedzialnej społecznie marki. Chodzi o zaufanie w oczach kontrahentów. Podobno także konsumenci wolą kupować produkty z firm, które dbają o środowisko, chociaż w to trudno mi uwierzyć patrząc na towary najczęściej lądujące w sklepowych wózkach.
Za to jestem przekonana, że ślad węglowy staje się drogą do niezłego biznesu. Jak grzyby po deszczu wyrastają firmy, które oferują wyliczanie śladu węglowego. Można np. zamówić wyliczenie emisji gazów cieplarnianych w pełnym cyklu produktu „od kołyski do grobu” – od pozyskania surowców po utylizację, albo „od kołyski do bramy zakładu” - w cyklu życia produktu od momentu wydobycia i transportu surowców, do czasu opuszczenia fabryki.
System handlu emisjami CO2 to też istna żyła złota. Jednak złoto znajdą przede wszystkim ci, którzy wiedzą, gdzie go szukać.
Gdy rolnicy dowiedzieli się, że może dojść do wprowadzenia rolniczego ETS-u (chodzi o wspólnotowy System Handlu Uprawnieniami do Emisji), byli oburzeni. Jednak, kiedy okazało, iż w grę wchodzi zasada dobrowolności, a poza tym, że gospodarz może na tym zyskać, wielu zmieniło nastawienie do śladu węglowego. Bo jest szansa, że UE będzie nagradzać rolników za takie metody gospodarowania gruntami, które zwiększą sekwestrację, czyli zatrzymanie dwutlenku węgla w materii organicznej.
Już dziś niektórzy rolnicy na tym korzystają. Bo firmy dążące do neutralności klimatycznej mogą kupować kredyty węglowe, żeby zrównoważyć własne emisje. Zatem rolnicy mają szansę na wynagrodzenie za wiązanie dwutlenku węgla w glebie i jego długoterminowe magazynowanie. Nic tak bardzo nie przemawia do wyobraźni jak pieniądze, więc opowieść rolnika, który sporo zyskał na sprzedaży ziarna do młyna (dążącego do neutralności klimatycznej), rozpaliła wyobraźnię niejednego gospodarza.
Nie ma wątpliwości, że o środowisko trzeba dbać. Tylko, czy ta dodatkowa biurokracja, wyliczanie, raportowanie, nie przyczyni się do powiększania śladu węglowego? Pozostanę niedowiarkiem. Żeby zmyć moją winę, posadzę jeszcze ze dwa drzewa.
