Tydzień temu szefem Agencji Informacji TVP, której podlegają wszystkie programy informacyjne, został niejaki Jan Piński, dziennikarz prasowy, w TVP zaledwie od lutego. Do tego czasu Piński telewizję oglądał tylko w domu na ekranie swojego odbiornika. I tydzień temu, na jeszcze lepszy początek, dostał kolejny awans, około 30 tys. złotych miesięcznej pensji i... gwarancję rocznej odprawy w wysokości 350 tysięcy! Facet pracuje w TVP piąty miesiąc i chyba nie utrzyma się na funkcji do końca roku. Oficjalnie TVP nie potwierdza tej informacji, ponieważ to dane jakoby tajne. Kpina w żywe oczy.
Tupet i bezczelność Farfała (członka Ligi Polskich Rodzin, mającego za sobą działalność w faszyzującej partyjce oszołoma Bolesława Tejkowskiego) przerasta wyobraźnię. Trzeba bowiem pamiętać, że nasza narodowa, publiczna telewizja planuje w tym roku stratę w wysokości 70 mln złotych. Nowa zaś ustawa o telewizji publicznej zakłada, że z budżetu państwa - czyli z naszych portfeli - płacić będziemy na tę armię żałosnych producentów około 900 mln zł rocznie!
Nic dziwnego, skoro TVP zatrudnia na etatach prawie 5 tysięcy osób i ma 16 tysięcy współpracowników. Do tego molocha dopłacamy ogromne pieniądze, dostając w zamian telewizyjne programy specjalizujące się w ogłupianiu społeczeństwa. Ckliwe telenowele, głupawe teleturnieje i żałosne widowiska w opolskim stylu to towar, za który codziennie płacimy.
Tymczasem okazuje się, że nikt w Polsce nie może ruszyć tzw. prezesa Farfała, który wydaje setki milionów publicznych pieniędzy.