Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Ciastka straconej królowej

Hanka Sowińska [email protected] 52 326 31 33
Hanka Sowińska, autorka komentarza "W samo południe"
Hanka Sowińska, autorka komentarza "W samo południe" archiwum
Przez analogię do słów straconej na szafocie Marii Antoniny, żony Ludwika XVI chciałoby się powiedzieć: - Macie w Bydgoszczy zrujnowane chodniki i ulice? To pryszcz! Za to będziecie mieli "City Centre"!

Gdy podczas rewolucji głodujący paryżanie krzyczeli, że nie mają co jeść, królowa miała im powiedzieć: - Nie macie chleba? To jedzcie ciastka!

Kiedy potykam się na dziurawych chodnikach, gdy z braku miejsca jestem zmuszona iść ulicą, bo drogi przeznaczone dla pieszych zajmują samochody, to na końcu języka mam słowa francuskiej władczyni, która - choć sponiewierana - do końca zachowała twarz. Jak piszą historycy, nadepnąwszy katowi na nogę - gdy już weszła na szafot - grzecznie przepraszała, mówiąc, że uczyniła to niechcący.

Czytaj: Kolejny krok do centrum kongresowego na placu Teatralnym w Bydgoszczy

Czy również "niechcący" włodarze miasta nad Brdą chcą uszczęśliwić żyjących tu i teraz oraz następne pokolenia, stawiając na placu Teatralnym centrum filmowo-kongresowe?

O planach zabudowy placu Teatralnego, z którego tuż po wojnie zniknął gmach Teatru Miejskiego (częściowo wypalony, dzięki sowieckim żołdakom, budynek rozebrano, bo tak zdecydowały ówczesne władze) mówi się od dawna. Pomysł, by odtworzyć w historycznym kształcie gmach teatru nie miał - i nadal nie ma - wielu zwolenników. Dziwnym jednak przypadków zrządzeniem akceptację zyskał pomysł postawienia centrum, które miałoby - między innymi - służyć festiwalowi Camerimage.

Nie mam nic przeciwko tej imprezie, protestuję jednak przeciwko temu, by aspiracje szefa festiwalu Marka Żydowicza były realizowane kosztem mieszkańców Bydgoszczy.
Aż chce się przywołać znaną cytatę autorstwa Benedykta Chmielowskiego: "Koń jaki jest każdy widzi". Jaka jest Bydgoszczy widzą niektórzy, a nie widzą z pewnością decydenci.
Ile razy czytałam o spotkaniach prezydenta Rafała Bruskiego z mieszkańcami osiedli, zawsze zadawałam sobie pytanie: Dlaczego przed gospodarskimi wizytami pan prezydent nie zechce się przejść po osiedlu i zobaczyć na własne oczy, jak jego potencjalni wyborcy mieszkają? Po jakich chodnikach się poruszają, jakie mają ulice, gdzie stawiają samochody, itd.

Nie wiem, kiedy włodarze miasta prywatnie zapuścili się w rejony mniej pryncypalnych ulic Śródmieścia? Kiedy np. szli ulicą Mazowiecką, Kwiatową lub Pomorską? Kiedy ostatni raz byli na ulicy Lubelskiej czy Wincentego Pola?
Nie przesadzę jeśli powiem, że tam diabeł mówi dobranoc, tam prawie każda płytka chodnika jest dziurawa, tam straszą resztki przedwojennego bruku i trotuary wykonane z kamieni, bo w epoce Gomułki i Gierka tak cenny materiał jak beton trafiał na prywatne budowy.

Czytaj: Slamsy budujemy sobie sami

Ludzie to widzą, ale im już się zwyczajnie gadać nie chce, bo nie wierzą, że jeszcze za ich życia coś się zmieni. Że doczekają nowych chodników i osiedlowych uliczek czy parków z prawdziwymi ławkami do siedzenia (to, co się tam znajduje, to jaskrawy przykład brzydactwa i niefunkcjonalności).

Każdemu kto powie, że trzeba chcieć i umieć realizować marzenia o wielkomiejskiej Bydgoszczy, mówię: NIE!. Nie chcę mieć na pl. Teatralnym paru przeszklonych klocków, a kilkadziesiąt metrów dalej slamsów. Inni słowy, nie chcę ciastek, marzy mi się zwykły chleb.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska