Miejskie Wodociągi i Kanalizacja już niedługo przejmą zarządzanie kanalizacją deszczową w Bydgoszczy. Urzędnicy zapowiadają, że będzie lepiej, bo sprawniej.
Tyle, że sieć wymaga remontów. Nie jakichś tam drobnych, tylko konkretnych. Teraz stan sieci jest katastrofalny. Nasze wodociągi pieniądze na operację pod kryptonimem "Naprawa" będą mogły próbować pozyskać m.in. ze źródeł unijnych.
Wiąże się z tym także wprowadzenie podatku od deszczówki. Mają płacić ci, którzy korzystają z miejskiej kanalizacji deszczowej, ale w ogóle za nią nie płacą. Mowa np. o dużych zakładach czy centrach handlowych stanowiących największe źródła zanieczyszczeń. Docelowo podatkiem od deszczówki obarczeni mieliby być zwykli mieszkańcy.
Przeczytaj również: Podatek od deszczu też w Bydgoszczy. Ile będą wynosiły opłaty?
Niektóre miasta, choćby we Wrocławiu i Bytomiu, już praktykują te opłaty. Średnie stawki wynoszą co miesiąc 90 groszy za metr kwadratowy powierzchni, z jakiej spływa deszczówka wprost do kanalizacji.
Mnie ten pomysł się nie podoba. Niech nasi urzędnicy wynajdą inne źródło pozyskiwania pieniędzy na wielkie naprawy, a nie szukają ich w i tak płytkich kieszeniach pospolitych bydgoszczan. Niech wskażą palcem osoby, które są winne wieloletnich zaniedbań. A o tych otwarcie mówią przedstawiciele wodociągów.
Jeżeli podatek od deszczówki jednak wprowadzą, możemy sobie jeszcze życzyć, żeby jak najrzadziej padało. Obyśmy jak najrzadziej rozkładali parasole. No chyba, że plażowe.
Zobacz też: Deszczówka zalewa piwnice, nikt nie jest w stanie pomóc
Czytaj e-wydanie »