Wideo. Rodzinny kapitał opiekuńczy

Wiktor Wawrzonkowski z Włocławka urodził się z niedrożnym przełykiem, zdeformowaną kością promieniową prawej ręki oraz z niewykształconym w pełni kciukiem.
- Kiedy Wiktor przyszedł na świat, od razu został od nas oddzielony. Zrośnięty przełyk spowodował, że jego stan był bardzo ciężki, dlatego już w trzeciej dobie życia, nasz synek musiał przejść operację ratującą życie. Przez kolejne dwa tygodnie, zdrowie naszego maleństwa pozostawało w rękach lekarzy i aparatury. Wciąż mam przed oczami widok jego maleńkiego ciała, leżącego w plątaninie kabli… - napisali rodzice Wiktora na stronie siepomaga.pl, na której prowadzona jest zbiórka na leczenie ich synka.
Wiktor Wawrzonkowski z Włocławka pierwszy miesiąc życia spędził w szpitalu
Przez epidemię koronawirusa, rodzice nie mogli odwiedzać swojego synka w szpitalu. Jego mama mogła spędzać przy inkubatorze, w którym leżał Wiktor, zaledwie godzinę dziennie. Ojciec chłopca wcale nie mógł go odwiedzać. Większość czasu chłopiec spędzał sam. Dopiero miesiąc po narodzinach wyszedł ze szpitala.
- Cieszyliśmy się, że wreszcie jesteśmy razem. Jednak wiedzieliśmy, że to nie koniec naszych problemów... Z powodu wielu wad, podejrzeń i niestabilnego stanu zdrowia naszego synka, rozpoczęliśmy życiowy maraton – od lekarza do lekarza, ciągłe badania, rehabilitacje, kontrole, poszukiwania specjalistów w całej Polsce, podróże i piętrzące się koszty... - informują rodzice chłopca.
Wady, z którymi urodził się Wiktor, znacznie opóźniają jego rozwój.
- Dziś Wiktor wymaga poszerzenia przełyku, ponieważ przyjmuje jedynie płynne pokarmy. Stałe powodują u niego dławienie i wymioty. Dodatkowo przez wadę ręki, u Wiktora pojawiła się znaczna asymetria ciała, a także trudności w wykonywaniu najprostszych czynności. Już z dużym opóźnieniem przyswoił umiejętność leżenia na brzuszku, siadania czy robienia obrotu. Boimy się, co będzie dalej… - piszą rodzice Wiktora z Włocławka.
Wiktor z Włocławka musi przejść kosztowną operację
Chłopiec nie jest w stanie chwycić kredki czy samodzielnie się ubrać. Bez sprawnej rączki, do końca życia będzie niepełnosprawny, a każda czynność będzie dla niego bardzo trudna lub nieosiągalna.
Po wielu konsultacjach lekarskich, które nie przynosiły rezultatu – lekarze nie potrafili określić rodzaju wady i sposobu leczenia, rodzice Wiktora trafili na doktora Paley’a – ortopedę, który specjalizuje się w leczeniu najcięższych schorzeń nóg i rąk. Lekarz, już na pierwszej wizycie, zdecydował że podejmie się leczenia chłopca.
Jedyną szansą dla Wiktora jest kosztowna operacja w Paley European Institute w Warszawie. Jest jednak bardzo kosztowna, dlatego na stronie siepomaga.pl utworzono zbiórkę na operację.
- Niestety, koszt operacji przerósł nasze możliwości finansowe. Dotychczasowe leczenie naszego synka, szybko wyczerpało nasze oszczędności. Nie mamy szans sami zdobyć tak ogromnej kwoty!
Błagamy o pomoc. To jedyna szansa, aby uchronić Wiktora przed widmem niepełnosprawności... - proszą rodzice Wiktora Wawrzonkowskiego.
Trwają licytacje dla Wiktora. Dochód z nich przeznaczony zostanie na operację
Na Facebooku utworzono także grupę „Wiktorkowe licytacje”. Dochód z nich przeznaczony zostanie na operację ręki małego włocławianina. Na licytacjach dostępne są między innymi: książki, wypieki, gry, zabawki, ubrania.
Warto dodać, że w zbiórkę włączył się także klub koszykówki Anwil Włocławek. W sobotę 22 stycznia 2022 roku, podczas meczu, na Hali Mistrzów we Włocławku zbierano pieniądze na operację. Udało się zebrać blisko 8 tysięcy złotych.
- Ogromne podziękowania dla: Klubu Anwil Włocławek, Dyrektora Huberta Hejmana, Kibiców, wolontariuszy, osób, które pomogły udostępniać info o zbiórce, które dzielnie informowały Kibiców i prosiły o wsparcie tej akcji i dla każdego, kto dorzucił "cegiełkę" od siebie. Nie sposób Was wszystkich tu wymienić (…) Udało się zebrać 7877 zł. Dzięki Wam Wiktorek jest o krok bliżej do operacji. Chcielibyśmy żeby miał to, jak najszybciej za sobą. Proszę, nie zostawiajcie nas, pomagajcie dalej, bo tylko dzięki Wam to może się udać – czytamy w jednym z wpisów na facebookowej stronie „Wiktorkowe licytacje”.